Mimo rekomendacji zalecających kupno akcji, posiadacze walorów PKN Orlen z coraz większym
rozczarowaniem przyglądają się notowaniom spółki. Jej kurs nie rośnie. Notowania PKN Orlen,
jak żadnej innej spółki z GPW, zależą od postrzegania Polski na świecie. A z tym nie jest najlepiej.
Wczoraj na fixingu walory PKN Orlen kosztowały 20,5 zł, dużo poniżej historycznego maksimum z 14 stycznia br., kiedy kurs wynosił 27,5 zł. Pierwotnie spadki tłumaczono zapowiedzią drugiej oferty publicznej, na którą rząd zgodził się oficjalnie pod koniec lutego. Na giełdzie zdążyła rozpocząć się i minąć hossa internetowa, akcje PKN konsekwentnie zaś taniały i 24 maja kosztowały jedynie 20,1 zł (historyczne minimum). Od tego czasu walory Orlena jedynie dwa razy, zyskiwały nieco na wartości. Wydaje się więc, że wyjaśnieniem zagadki słabych notowań PKN Orlen nie jest oferta publiczna.
Głównym czynnikiem, który doprowadził do sytuacji, że akcje Orlen stoją w miejscu, jest prawdopodobnie trwający wciąż proces redystrybucji walorów. Inaczej mówiąc, akcji nie pozbyli się jeszcze wszyscy ci, którzy kupowali walory w ostatniej ofercie z nadzieją szybkiej odsprzedaży z zyskiem. Chodzi przede wszystkim o inwestorów indywidualnych, w rękach których znalazło się ponad 45% ze 109 mln sprzedanych akcji.