Kończą się zwolnienia grupowe
Niewiele spółek giełdowych, które przeprowadziły w ub.r. zwolnienia grupowe pracowników, w tym roku poprawiło swoje wyniki finansowe. Redukcje personelu były najczęściej związane z przyjętymi wcześniej programami restrukturyzacji, które zakładały m.in. zmiany w technologii i organizacji produkcji. Redukcje o tak dużej skali powinny zostać zakończone w 2000 r., chociaż duże zwolnienia czekają jeszcze pracowników giełdowych tuzów, takich jak TP SA czy KGHM.
W ubiegłym roku zwolnienia przeprowadziło ok. 35 spółek giełdowych. Poniosły one duże koszty odpraw, nierzadko przekraczające kilkadziesiąt milionów złotych. W 1999 roku w spółkach giełdowych pracę straciło ok. 10 tys. osób. W br. zwolnienia mają mniejszy zasięg i powinny zakończyć większość z planowanych w poprzednich latach procesów redukcji personelu. Decyzje w tej sprawie są podejmowane nie tylko w krytycznych sytuacjach, ale również gdy przedsiębiorstwa chcą poprawić swoją rentowność.? Zwolnienia pracowników najczęściej przynoszą spółkom w dłuższym terminie korzyści, które znajdują odzwierciedlenie w rachunku wyników ? powiedział PARKIETOWI Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management.Nie tylko spółki, które stanęły w obliczu konieczności przeprowadzenia redukcji, zdecydowały się na ten krok. ? Również przedsiębiorstwa, które nie mają kłopotów finansowych, często podejmują decyzję o zmniejszeniu zatrudnienia, aby zwiększyć rentowność działalności ? dodał Jacek Lichota. Wzrost wydajności można osiągnąć nie tylko przez zmniejszenie stanu zatrudnienia, ale również przez wykonywanie większej liczby zadań przez dotychczas zatrudnionych. Na tę metodę zdecydował się w ostatnim czasie m.in. Budimex. Spółka w ostatnich miesiącach notuje bardzo dynamiczny wzrost sprzedaży, co przy podobnym poziomie zatrudnienia oznacza wzrost wydajności pracy.Większość spółek decyduje się jednak na poprawę sytuacji poprzez zmniejszenie stanu zatrudnienia. Stomil Olsztyn np., który informował o zwolnieniu 120 osób, umotywował decyzję strategią swojego głównego udziałowca, Michelina, polegającą na podwyższeniu wydajności w ciągu 3 lat o 20%.Znaczną poprawę efektywności działania w br. zanotowało Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych. Co prawda, zredukowało ono w istotny sposób stan zatrudnienia, jednak poprawa nastąpiła głównie dzięki wdrożeniu nowej technologii wytwarzania map. Niebagatelne znaczenie miał też zreorganizowany system sprzedaży oraz zmieniona polityka gospodarowania zapasami. Zatrudnienie w firmie spadło z 200 do ok. 150 osób, jednak zdaniem Jacka Błaszczyńskiego, prezesa PPWK, zatrudnienie jest nie tylko zmniejszane, ale również restrukturyzowane. Pracownicy są przenoszeni na nowo tworzone stanowiska. Jest to bezpośrednio związane m.in. ze zmianą systemu pracy i nowymi rozwiązaniami technicznymi wykorzystywanymi w firmie.Pozostali pracują wydajniejZdaniem Jacka Lichoty, szczególnie w spółkach produkcyjnych ograniczenia personelu z psychologicznego punktu widzenia są często bodźcem dla osób, które zachowują stanowiska pracy. ? Pracownicy, którzy zostają w przedsiębiorstwie, potrafią wykonać podwójną pracę, nie tylko z tego względu, że boją się o utratę stanowiska. Zwolnienie osób, które były nieefektywne i demoralizowały pozostałych, wpływa korzystnie na pozostałych pracowników ? podkreślił Jacek Lichota. W spółkach, które odziedziczyły organizację pracy po poprzednim systemie na porządku dziennym były np. picie alkoholu w miejscu pracy, czy kradzieże. W Łomży, gdzie znajduje się browar Pepees, jeszcze w ub.r. można było bez problemu kupić kradzione piwo za pół ceny. Po zwolnieniach (w ubiegłym roku w ramach zwolnień grupowych pracę straciły 192 osoby) piwo ?okazyjne? zniknęło z rynku. Redukcje dały też szybki efekt w postaci poprawy sytuacji finansowej spółki (20-proc. wzrost zysku netto przy zaledwie 5-proc. zwyżce przychodów ze sprzedaży) po trzech kwartałach w br. w stosunku do analogicznego okresu 199u.Tego rodzaju przypadki są jednak stosunkowo rzadkie, a zwolnienia wynikają głównie ze względów ekonomicznych. Czasami jednak redukcje są wynikiem złego zarządzania. Część spółek, która funkcjonowała w poprzednim systemie, nie poradziła sobie z nowymi warunkami rynkowymi, co przełożyło się na konieczność przeprowadzenia redukcji. Tak było np. w Swarzędzu, którego marka jeszcze kilka lat temu była jedną z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce. Spółka nie miała problemów ze sprzedażą, ponieważ produkcję kierowała do spółki zależnej, która miała się zajmować zbytem wyrobów Swarzędza. W momencie wprowadzenia obowiązku publikowania sprawozdań finansowych skonsolidowanych okazało się, że spółka znajduje się właściwie na skraju bankructwa. Zdecydowano się wtedy na zmniejszenie zatrudnienia, którego być może można było uniknąć, gdyby ówczesne kierownictwo poradziło sobie z nowymi warunkami rynkowymi. Obecnie Swarzędz wychodzi z kryzysu. Mimo to zwolnieniami objęto ok. 250 osób, co było związane m.in. z zamknięciem oddziału w Mosinie. Ograniczono nie tylko liczbę sklepów firmowych, ale również zakładów produkcyjnych, co w dalszej kolejności nieuchronnie doprowadziło do zwolnień. Tegoroczne wyniki finansowe obrazują skuteczność przeprowadzanych przez zarząd meblarskiej spółki działań. Swarzędz mimo mniejszych przychodów po trzech kwartałach br. (spadek o prawie 30%) zdołał wygenerować 1,4 mln zł zysku netto w porównaniu z 6,17 mln zł straty po 9 miesiącach 1999 roku.Efekty restrukturyzacji zanotowało także Świecie. Znaczący wpływ na poprawę kondycji finansowej miał również powrót dobrej koniunktury na światowych rynkach papieru w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Około 40% produkcji Świecia trafia bowiem na eksport. Pracę w spółce straci jeszcze ok. 200 osób, mimo że przeprowadzała ona zwolnienia od 1998 roku. Zatrudnienie spadło od tego czasu z 3 tys. osób do 1400. Niewątpliwie przełomowy dla spółki był ubiegły rok, w którym zakończyła ona podstawowy etap programu restrukturyzacji (zwolniono 36% załogi i znacznie zredukowano koszty produkcji). Po trzech kwartałach Świecie zarobiło na czysto 165 mln zł, podczas gdy w analogicznym okresie ub.r. zysk netto wyniósł 42,5 mln zł.Również Wawel, który cierpiał na przerost zatrudnienia, zdecydował się w ub.r. na przeprowadzenie redukcji, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Cukiernicza spółka wygenerowała 0,7 mln zł zysku netto w porównaniu z 1,6 mln zł straty w analogicznym okresie ub.r.M.in. dzięki redukcji personelu zmieniła się też sytuacja Vistuli. Spółka systematycznie poprawia wyniki finansowe, które są jednak ciągle obciążane kosztami restrukturyzacji, m.in. odprawami dla odchodzących pracowników. Poza zwolnieniami, Vistula ogranicza mało opłacalną produkcję przerobową oraz poprawia system magazynowania i dystrybucji wyrobów, co przełożyło się na poprawę jej wyników finansowych, szczególnie w trzecim kwartale br.Zwolnienia jeszcze bez efektów? Czasami zwolnienia są ostatnim kołem ratunkowym, wpływają na ograniczenie strat, umożliwiają przetrwanie na rynku. Skoro niektóre firmy mimo redukcji nie radzą sobie na rynku, to wynika z tego, że gdyby tego nie zrobiły, to obecnie znalazłyby się w jeszcze trudniejszej sytuacji ? twierdzi Jacek Lichota. Na razie nie widać np. efektów przeprowadzanych zwolnień w kontrolowanym przez amerykański koncern Smithfield Animeksie. Jest to jednak spowodowane przede wszystkim kłopotami branży mięsnej w Polsce.Zdaniem Marcina Sadleja, dyrektora Departmentu Analiz i Doradztwa CDM Pekao SA, traktowanie redukcji jako ostatniej deski ratunku przynosi czasami efekty odwrotne do zamierzonych. ? Gdy wszyscy w firmie wiedzą, że jej sytuacja finansowa pogarsza się, pracownicy są zwalniani, to również często osoby, które są cenne dla przedsiębiorstwa, decydują się na zmianę miejsca zatrudnienia. A to może dodatkowo skomplikować sytuację firmy ? stwierdził Marcin Sadlej. Jego zdaniem, idealnym rozwiązaniem jest sytuacja, w której zarząd przewiduje możliwość pogorszenia np. warunków rynkowych i przeprowadza redukcje zanim jeszcze sytuacja zacznie się, drastycznie pogarszać. ? Pozostali, zwłaszcza gdy są zachęcani do bardziej wydajnej pracy różnego rodzaju bonusami, potrafią wydajniej pracować, co wpływa na obniżenie kosztów działalności przedsiębiorstwa ? powiedział Marcin Sadlej.Kłopoty z wykazaniem efektów restrukturyzacji mają przede wszystkim firmy działające w mało perspektywicznych branżach. Masters np., działający w branży lekkiej ? przez likwidację zakładu w Zgorzelcu zwolnił 116 osób, w tym 103 w ramach zwolnień grupowych. Redukcje te jednak nie przyniosły poprawy wyników finansowych spółki, która przy rosnących przychodach notuje wyższą stratę. Dużą redukcję przeprowadzono również w Elektrimie Kable (1300 osób). Jak się jednak okazało, nie przyniosło to jeszcze spodziewanych rezultatów, bowiem spółka przy dynamicznie rosnących przychodach ze sprzedaży zanotowała wysoką stratę netto, podczas gdy w analogicznym okresie ub.r. zarobiła na czysto 21,9 mln zł.Mostostal Płock w ciągu ostatnich 12 miesięcy zmniejszył zatrudnienie o ponad 350 osób. Do końca br. w spółce powinno pozostać ok. 1000 pracowników. Ograniczanie liczby zatrudnionych nie przełożyło się jednak w tym przypadku na poprawę wyników finansowych. Zysk na poziomie netto obniżył się po trzech kwartałach br. o 61% w stosunku do analogicznego okresu ub.r. Spółka wypracowała także w tym czasie niższe przychody ze sprzedaży (o 27%), co było związane ze zmniejszeniem zamówień ze strony największego zleceniodawcy Mostostalu ? PKN Orlen.Zwolnienia nie ominęły też Okocimia, kontrolowanego przez Carlsberga. Browar zamknął niedawno zakład w Chociwlu i zwolnił ponad 100 osób. Zarząd uważa, że spółka ma wystarczające moce produkcyjne, aby zaspokoić zapotrzebowanie na jej piwo. Mimo przeprowadzonych redukcji, spółka znajduje się w stosunkowo słabej kondycji, spowodowanej przede wszystkim utratą części udziałów w rynku piwa.Kto następny?W najbliższym czasie zwolnienia mają zostać przeprowadzone jeszcze w kilkunastu przedsiębiorstwach. Żywiec, który boryka się z rosnącymi kosztami akcyzy i zmniejszającą się dynamiką wzrostu popytu na piwo oraz wzrastającą konkurencyjnością w branży piwowarskiej, poinformował o zamknięciu dwóch browarów, w związku, z czym pracę straci w pierwszym przedsiębiorstwie (w Gdańsku) 187 osób, natomiast w Łańcucie 112. Żywiec, którego inwestorem strategicznym jest holenderski Heineken, zapowiedział, że część zwalnianych pracowników znajdzie zatrudnienie w innych browarach, dla innych pracy będzie szukała wyspecjalizowana firma, zaangażowana w tym celu. Tonsil również zdecydował się na przeprowadzenie zwolnień. Spółka po trzech kwartałach poniosła stratę o 1,6 mln zł wyższą niż w analogicznym okresie ub.r. Niższa była również sprzedaż spółki (o 20%). W Tonsilu pracę straci 450 osób, czyli ok. 35% zatrudnionych obecnie. Odprawy dla odchodzących pracowników mają wynieść 3,5 mln zł. Spółka szacuje, że radykalne obniżenie zatrudnienia przyniesie wymierne korzyści już w przyszłym roku. Redukcje w systemie grupowym zostaną też przeprowadzone w Sanwilu, z którego ma odejść 30% załogi, czyli 76 z 255 zatrudnianych pracowników.Redukcje personelu nie ominą także Morlin, z których do końca 2002 roku ma odejść 350 osób (24% zatrudnionych). Również w pozostałych spółkach z branży mięsnej planowane są zwolnienia. Związane są z przerostem zatrudnienia wynikającym m.in. z niewielkiego wykorzystania mocy produkcyjnych przez spółki mięsne, co z kolei jest wynikiem sprawnie działającej w Polsce szarej strefy w sektorze mięsnym. Wyjścia z trudnej sytuacji szuka m.in Animex, który zapowiedział 60-proc. redukcję zatrudnienia w warszawskiej centrali. Oszczędności z tego tytułu mają wynieść 2 mln USD rocznie. Moce produkcyjne w Animeksie są wykorzystywane obecnie w 30?35%. Ogółem w grupie przewiduje się likwidacji 2 tys. stanowisk (z obecnych 7 tys. do ok. 5 tys. osób). Prawie 1 tys. osób może z kolei stracić pracę w grupie Sokołowa (docelowo zatrudnienie ma wynosić 4 tys. osób).Duże redukcje personelu mają miejsce w wyniku fuzji przedsiębiorstw. W przypadku spółek giełdowych najbardziej jest to widoczne w sektorze bankowym. Bank Handlowy, który już przeprowadził zwolnienia grupowe w 1998 roku (w ciągu 2 lat zredukowano 800 etatów) w wyniku fuzji z Citibankiem zamierza zwolnić do końca 2001 roku 1400 osób. Bank Handlowy i Citibank zatrudniają obecnie łącznie 6200 osób, odpowiednio 5400 i 850. Zdaniem przedstawicieli banku, jest to związane również z procesem centralizacji operacji. Odprawy dla odchodzących pracowników pogorszą wynik finansowy banku w br., jednak już w przyszłym roku powinny przynieść 12-proc. ograniczenie kosztów ? poinformował bank. Analitycy spodziewają się, że wkrótce dojdzie jeszcze co najmniej do dwóch fuzji w sektorze bankowym. Planowane jest połączenie WBK i Banku Zachodniego oraz BPH i PBK. W pierwszym przypadku szacuje się, że zwolnienia mogą objąć ok. 2 tys., w drugim natomiast ok. 3,5 tys. osób.Apexim, który dopiero zdecydował się na przeprowadzenie procesu restrukturyzacji, spodziewa się, że podjęte działania spowodują poniesienie przez spółkę strat w br. Zmiany w przedsiębiorstwie zaczęły się od zwolnień, które mają objąć 40% zatrudnionych i zakończyć się jeszcze w tym roku. Poza tym Apexim chce też obniżyć koszty funkcjonowania oraz przeprowadzić restrukturyzację aktywów i pasywów.Wśród firm meblowych Oborniki także zdecydowały się na drastyczne obniżenie zatrudnienia. Rada nadzorcza meblarskiej spółki zaakceptowała niedawno plan restrukturyzacji firmy, który zakłada m.in. 25-proc. redukcję zatrudnienia. Wymówienia otrzyma w najbliższym czasie 240 z 972 zatrudnionych obecnie przez spółkę pracowników, a miesięczne koszty wynagrodzeń mają spaść od 1 lutego 2001 r. o 600 tys. zł. Decyzja została podjęta prawdopodobnie na skutek pogarszającej się kondycji finansowej przedsiębiorstwa, które przy malejących przychodach ze sprzedaży poniosło czterokrotnie wyższą stratę niż w analogicznym okresie ub.r.Z Huty Oława, kontrolowanej również przez rodzinę Karkosików odejdzie część pracowników, którzy zostaną zastąpieni przez wyspecjalizowane firmy (outsourcing).Zwolnienia pracowników nie są niczym przyjemnym nie tylko dla osób, które tracą pracę, ale i dla zarządów. Szczególnie bowiem w przypadku, gdy w spółkach funkcjonują silne związki zawodowe, negocjacje z nimi mogą okazać się trudne. Spółki najczęściej zwalniają pracowników w wieku przedemerytalnym, tych, którym przysługują wcześniejsze emerytury.W wielu przypadkach firmy, zamiast zwalniać pracowników, przenoszą ich do spółek zależnych. Tak zrobił np. PKN Orlen, który wypowiedział pracę 375 zatrudnionym. Zarząd KGHM Polska Miedź rozważa połączenie zależnych od siebie hut i kopalń. Gdyby do tego doszło, pracę straciłoby kilkaset osób, jednak jak podkreślają przedstawiciele spółki, nastąpi to najwcześniej w 2001 roku i będzie dotyczyć głównie administracji. Pakiety socjalne od inwestoraNa razie o utratę stanowiska pracy nie muszą się martwić pracownicy dużych spółek, jeśli pozyskały one inwestora strategicznego, który zobowiązał się do dotrzymania pakietu socjalnego. Najczęściej okresy ochronne obejmują 2?3 lata, podczas których spółki nie przeprowadzają redukcji.Gwarancje zatrudnienia zawierane są najczęściej w umowach prywatyzacyjnych ze Skarbem Państwa i wpływają jednocześnie na cenę uzyskiwaną przy sprzedaży państwowych akcji.Tak było np. w Dębicy, gdzie Goodyear, obejmując akcje firmy, podpisał pakiet socjalny i zobowiązał się do nieprzeprowadzania zwolnień grupowych przez 3 lata. Po tym okresie jednak, w 1999 r., spółka zwolniła 400 osób, zmniejszając zatrudnienie do ok. 4,3 tys. pracowników. W Stomilu Olsztyn Michelin również podpisał pakiet socjalny (3-letni), jednak po jego wygaśnięciu w 1998 roku spółka nie przeprowadziła jeszcze zwolnień grupowych (ostatnio poinformowała o planach redukcji 120 etatów).Duże redukcje, w związku z wygaśnięciem okresu ochronnego, czekają w przyszłym roku Pekao, którego włoski inwestor strategiczny UniCredito Italiano szacuje przerost zatrudnienia w banku na 15 tys. osób, podczas gdy w ub.r. stan zatrudnienia w banku wynosił 25 tys. osób. Przedstawiciele banku twierdzą tymczasem, że nie dojdzie do dużej redukcji zatrudnienia, ponieważ już przed końcem okresu ochronnego, starano się aktywnie zarządzać stanowiskami pracy. ? Polskie banki charakteryzują się przerostem zatrudnienia w porównaniu z zachodnimi jednostkami. Jest to wynikiem częściowo zaszłości historycznych. Największa skala przejęć polskich banków miała miejsce 4?5 lat temu. Obecnie, po upływie okresu ochronnego, banki chcą rozłożyć w czasie proces restrukturyzacji zatrudnienia. Zależy to jednak od zmian systemów informatycznych i robudowy sieci placówek. Pierwszy czynnik przyspiesza decyzje o zmniejszaniu zatrudnienia, drugi natomiast umożliwia przesuwanie pracowników, co banki chętnie wykorzystują, odkładając redukcje na później ? powiedział PARKIETOWI Marcin Materna z Domu Maklerskiego BIG-BG.Większość analityków twierdzi, że jedną ze spółek giełdowych o największym przeroście zatrudnienia jest TP SA. Sfinalizowana niedawno umowa sprzedaży pakietu akcji inwestorowi strategicznemu ? konsorcjum France Telecom i Kulczyk Holding gwarantuje zapewne pracownikom oddalenie groźby masowych zwolnień, mimo że są one nieuchronne, chociażby ze względu na rosnącą konkurencję w telefonii stacjonarnej.Zwolnienia grupoweNie wszystkie redukcje można zakwalifikować do zwolnień grupowych. Te są traktowane jako szczególny rodzaj zwolnień, w którym zazwyczaj pracowników obejmuje się większą ochroną. Jednocześnie zarządy wolą zwalniać w normalnym systemie, ponieważ nie muszą np. konsultować się ze związkami zawodowymi, co w przypadku redukcji grupowych jest jednym z podstawowych obowiązków kierownictwa. Spółka planująca redukcję musi bowiem zawiadomić o tym związki zawodowe, jeżeli takie działają w przedsiębiorstwie. Konieczne jest też zawarcie porozumienia z przedstawicielami związków, w którym określone zostają kryteria doboru zwalnianych pracowników, kolejność i terminy wypowiedzeń, jak również wysokość odpraw.Ze zwolnieniami grupowymi mamy do czynienia, jeżeli jednorazowo lub w okresie nie dłuższym niż trzy miesiące przedsiębiorstwo, zatrudniające powyżej 1000 osób, zwalnia, co najmniej 100 pracowników. Przepisy o zwolnieniach grupowych stosuje się także do zakładów upadających i w likwidacji.Redukcji przerostu zatrudnienia w spółkach giełdowych nie sprzyja zwiększająca się liczba bezrobotnych w Polsce. Stopa bezrobocia przekroczyła 14%, co oznacza, że bez zatrudnienia pozostaje ponad 2,5 mln osób. Masowe zwolnienia mogą mieć miejsce jeszcze w górnictwie, hutnictwie, służbie zdrowia czy szkolnictwie. Ciężką sytuację na rynku pracy pogłębi jeszcze to, że przez końcem 2001 roku na rynku pracy pojawi się prawie milion młodych ludzi z wyżu demograficznegoMiało być lepiej...Redukcje zatrudnienia są najczęściej traktowane jako jeden z elementów długoterminowej restrukturyzacji. Hamulcem przed zwolnieniami są często kosztowne odprawy. Nierzadko ich wysokość decyduje o tym, że spółki unikają redukcji, co w konsekwencji pogarsza jeszcze sytuację przedsiębiorstwa. ? Jeżeli pracownik jest w firmie niepotrzebny, to opłaca się nawet wypłacić mu roczną pensję na odprawę. Zważywszy natomiast na to, że odprawy są zazwyczaj 3-miesięczne, to ?inwestycja? w zwolnienia szybko się zwraca ? podkreślił Marcin Sadlej.W Dębicy np. w związku z wypłatą odszkodowań utworzono ok. 12 mln zł rezerw. Ostatecznie wpłynęło to na obniżenie zysku w ub.r. (był ok. 20% niższy niż w 1998 r.). Zarząd spółki tłumaczył akcjonariuszom, że po restrukturyzacji zatrudnienia oszczędności w kosztach pracy w latach 1999?2001 r. wyniosą ok. 44 mln zł i zostanie utrzymany wzrost produkcji.Największą szansę na poprawę kondycji mają przedsiębiorstwa, które działają w perspektywicznych branżach. Niektóre spółki, zajmujące się np. przemysłem lekkim, mimo że ograniczają zatrudnienie, nie poprawiają swojej sytuacji finansowej. Bytom np., choć zwolnił dużą część pracowników, wciąż boryka się z poważnymi problemami.
Ewa Bałdyga