Komentarze towarzyszące wczorajszej decyzji Europejskiego Banku Centralnego o podwyżce stóp procentowych wywołały spadek euro wobec dolara. Wiązało się to z odczytaniem ich jako sygnału wskazującego na łagodniejsze spojrzenie na przyszłą politykę monetarną. Zwrócono uwagę na zastąpienie przez szefa EBC słowa "niskie" przez "umiarkowane" przy określaniu obecnego kosztu pieniądza. Jednocześnie mówił on, że polityka pieniężna ma nadal charakter akomodacyjny, czyli wspierający gospodarkę. Przez to także niezbyt mocno oddziałujący antyinflacyjnie. A to w konsekwencji może oznaczać kolejne podwyżki stóp w przyszłości. Inwestorzy jednak byli nastawieni na bardziej restrykcyjny ton jego wypowiedzi, więc zaczęli pozbywać się euro. Nie zmieniło się to nawet, gdy pojawiły się słabsze informacje z Ameryki o rozczarowującej lutowej sprzedaży detalicznej. Ostatecznie wspólna waluta potaniała o pół centa, do 1,3127 USD. Sygnałem do trwalszego wzmocnienia dolara będzie dopiero zniżka euro poniżej 1,3 USD. Dopóki to się nie stanie, w lepszej sytuacji są zwolennicy wspólnego pieniądza.