Taktyczne zagranie firmy Drembo, największego akcjonariusza Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego (KPPD), zaskoczyło pozostałych udziałowców. Prawniczą łamigłówkę zgłębia również Komisja Nadzoru Finansowego. O co chodzi?
Drembo jest spółką założoną przez menedżerów i pracowników KPPD. Do niedawna była właścicielem 49,99 proc. akcji KPPD, jednak nie miała prawa wykonywać z nich głosów, ponieważ kiedyś złamała przepis o przekraczaniu znacznych pakietów. Tymczasem 15 marca odbędzie się NWZA, na którym ma zostać zmieniona rada nadzorcza. Drembo, bez prawa głosów, mogłoby więc stracić wpływy w spółce.
W czwartek Drembo poinformowało, że sprzedało 16,5 proc. akcji KPPD pracownikom tej spółki. Poza tym 21,57 proc. wniosła aportem do swojej firmy zależnej. W rękach Drembo pozostało 11,92 proc. akcji (czyli poniżej ustawowego progu 33 proc.). Według stanowiska zarządu Drembo, wszystkie papiery stały się w ten sposób wolne od blokady głosów.
Sprawa jest jednak skomplikowana. Czy Drembo może uważać akcje KPPD, które posiada bezpośrednio, i papiery, które ma spółka zależna, za dwa oddzielne pakiety? Poza tym pracownicy KPPD, którzy odkupili akcje od Drembo, są jednocześnie... udziałowcami Drembo. Z Komisji Nadzoru Finansowego uzyskaliśmy lakoniczną informację, że urząd "ustala, czy po transakcjach akcje KPPD odzyskały prawo głosu".
- Analizujemy, czy wszystko spełnia wymogi prawa - mówi Piotr Cieślak ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. - W razie potrzeby będziemy mieli możliwość zgłoszenia sprzeciwu i zaskarżenia niekorzystnych uchwał - dodaje. SII będzie miało na walnym "kilka" procent głosów.