Dolar był w piątek najtańszy od dawna w stosunku do euro, ale stracił też do japońskiego jena. Obawy o stan, a zwłaszcza o perspektywy amerykańskiej gospodarki zmniejszają popyt zagranicznych inwestorów na papiery dłużne USA, a tym samym na dolary.
Różnica w rentowności, tzw. spread, między dwuletnimi obligacjami skarbowymi Stanów Zjednoczonych i Niemiec skurczyła się w miniony wtorek do 58 pkt bazowych i była najmniejsza od grudnia 2004 r. Po południu za euro płacono 1,3317 USD, a rano nawet 1,3340, najwięcej od 16 marca 2005 r.
Inflacja nie pozwoli
obniżyć stóp
Piątkowym notowaniom dolara nie pomógł rządowy raport o wyższej niż prognozowano inflacji w lutym. Ceny konsumpcyjne wzrosły w minionym miesiącu o 0,4 proc., podczas gdy ekonomiści spodziewali się 0,3 proc. W stosunku rocznym oznacza to stopę inflacji w wysokości 2,7 proc., czyli powyżej poziomu uważanego za wskazany przez bank centralny. W tej sytuacji jest niemal pewne, że na najbliższym posiedzeniu zapowiedzianym na przyszły tydzień Fed nie zmieni stóp procentowych. Ze względu na inflację nie będzie mógł ich obniżyć, co z niewątpliwą ulgą przyjęliby inwestorzy giełdowi, ale przede wszystkim zadłużeni ponad miarę właściciele nieruchomości. Nie będzie mógł też podnieść stóp właśnie ze wględu na bardzo już złą sytuację w amerykańskim budownictwie, które od półtora roku osłabia tempo wzrostu gospodarczego. Poziom stóp procentowych nie będzie miał zatem w najbliższym czasie wpływu na notowania waluty.