Do bessy jeszcze daleko

Mimo pojawiającego się coraz częściej za oceanem złowieszczego słowa "recesja" długoterminowy trend wzrostowy na amerykańskim rynku akcji nie jest zagrożony, a wyceny spółek są na historycznie niskim poziomie

Aktualizacja: 23.02.2017 05:57 Publikacja: 17.03.2007 10:00

Amerykański rynek akcji co chwilę bombardowany jest niepomyślnymi informacjami ekonomicznymi. Do pierwszej fali wyprzedaży w końcu lutego przyczyniły się słowa byłego szefa Fedu Alana Greenspana, który ostrzegł, że gospodarka USA może wejść w fazę recesji. Co prawda później zaczął precyzować, że jego zdaniem prawdopodobieństwo takiego scenariusza to tylko jedna trzecia, ale najwyraźniej opinie "guru" rynków ośmieliły także innych analityków do coraz śmielszych komentarzy i przewidywań. W mijającym tygodniu gruntem pod rozważania o możliwej recesji stało się widmo kryzysu w sektorze bankowym, nadszarpniętym przez zapaść na rynku nieruchomości. Ostatnio przed ryzykiem recesji ostrzegali analitycy Merrill Lynch, namawiając jednocześnie Fed do zapobiegawczego cięcia stóp procentowych w tym roku.

Wyceny spółek bliskie

wieloletniemu minimum

Chociaż potencjalnych zagrożeń nigdy nie należy ignorować, to w sytuacjach gdy wszystko zdaje się "sprzysiężać" przeciwko rynkowi akcji, a atmosfera jest bardzo pesymistyczna, nierzadko okazuje się później, że trwałe odbicie notowań jest blisko. Sporo czynników - zarówno technicznych, jak i fundamentalnych - świadczy o tym, że długoterminowy trend wzrostowy nie jest zagrożony.

Zacznijmy od czynników fundamentalnych. Trudno byłoby obronić tezę, że amerykańskie akcje są, przeciętnie rzecz biorąc, drogie, a przez to istnieje znaczny potencjał do ich przeceny. Wnioski są w zasadzie wręcz odwrotne. Ostatnia przecena doprowadziła do istotnego spadku wskaźników cena/zysk, podczas gdy już nawet wcześniej nie były one na zbyt wygórowanym poziomie. W efekcie, jak wynika z obliczeń agencji Bloomberg, C/Z dla obejmującego 30 spółek blue chips indeksu Dow Jones Industrial Average spadł poniżej 20. Na pierwszy rzut oka to niemało, ale wymowny wydaje się fakt, że przez ostatnie 8 lat C/Z przez zdecydowaną większość czasu pozostawał właśnie powyżej 20. Po raz ostatni tak niską wartość wskaźnika zanotowano na początku ub. r. Dla porównania, u szczytu notowań z początku 2000 r., poprzedzającego późniejszą wielką bessę, C/Z przekraczał 27. Interesujący jest też fakt, że poziom C/Z rzędu 17-19 już pięciokrotnie stanowił wsparcie dla samego Dow Jonesa.

Jeszcze dobitniejsze są wnioski, jeśli przyjrzeć się wycenie spółek wchodzących w skład szerokiego indeksu S&P 500. W jego przypadku C/Z spadł poniżej 15. To poziom bliski wieloletniemu minimum. W ostatnich 10 latach C/Z był niższy tylko raz - w lipcu ub. r. (wyniósł 16,3). Wskaźnik nie był tak niski nawet w epoce stabilnej, długoletniej hossy w drugiej połowie lat 90. Z kolei poziom ze szczytu hossy internetowej z marca 2000 r. jest nieporównywalny do obecnego - przekraczał wówczas 30. Co jest szczególnie interesujące, spadek C/Z w okolicę 16-17 w ostatnich dwóch latach zapowiadał odbicie S&P 500 - tak było w listopadzie 2005 r. i w lipcu 2006 r. Gdyby ta zależność miała się utrzymać, to miejsca na spadki jest już niewiele.

Fala taka jak inne?

Przed snuciem czarnych scenariuszy przestrzega też analiza obecnej fali spadkowej S&P 500 na tle poprzednich korekt zniżkowych w poprzednich latach. Do czwartku indeks stracił od szczytu prawie 5 proc. Tymczasem zasięg poprzednich korekt wyniósł od 5,5 proc. (w maju i czerwcu ub. r.) do około 8 proc. (w pierwszej połowie 2004 r.). Możliwe zatem, że nawet jeśli ostatni dołek zostanie pogłębiony, to już o stosunkowo niewiele. Na to że korekta może się jeszcze nieco przedłużyć, wskazuje długość poprzednich fal spadkowych. Najkrótsza z nich (w połowie ub. r.) trwała 26 sesji, podczas gdy dotąd od momentu rozpoczęcia obecnej korekty minęło 18 sesji.Z punktu widzenia analizy technicznej ostatnie zawirowania nie zagrażają przynajmniej na razie długoterminowej tendencji zwyżkowej. S&P 500 cały czas porusza się w trzyletnim kanale wzrostowym. Jego dolna linia przebiega w dużej odległości - dopiero na poziomie około 1300 pkt, czyli prawie 7 proc. od czwartkowego zamknięcia. Wymowny jest również fakt, że roczna zmiana S&P 500 pozostaje w poziomym kanale, którego dolną granicę stanowi poziom zero. To sugeruje, że dotychczasowe schematy zachowania S&P 500 nie zostały zaburzone i nie mamy do czynienia z długoterminowym punktem zwrotnym.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy