Pod koniec marca mija sześcioletnia kadencja Mitja Gaspariego, prezesa banku centralnego Słowenii. Do tej pory nie ma jego następcy. Może się okazać, że na najbliższym posiedzeniu rady Europejskiego Banku Centralnego (EBC) kraj, który w styczniu przyjął euro, nie będzie reprezentowany.
Do spotkania prezesów banków centralnych 12 kwietnia pozostało jeszcze trochę czasu. Wątpliwe jednak, że Słowenia zdąży powołać nowego szefa instytucji odpowiedzialnej za politykę pieniężną. Nominacje na to stanowisko wysuwane przez prezydenta Janeza Drnovstka są bowiem konsekwentnie odrzucane przez parlament.
Prezydent chciał, by obecny prezes został na następną kadencję. Wcześniej jednak w rządzie Liberalnych Demokratów Gaspari pełnił funkcję ministra finansów. Teraz ta partia znajduje się w opozycji, a krajem kieruje centroprawica. Ponieważ, jak twierdzą politolodzy, Gaspari naraził się tej opcji, więc parlament odrzucił jego kandydaturę. Nie zaakceptował również nominacji Andreja Ranta, obecnego zastępcy Gaspariego.
Prezydent chce przedstawić w tym tygodniu następnego kandydata. Nie zamierza jednak w tej sprawie konsultować się z parlamentem, więc szanse, że ten go przyjmie, są małe.
Prawnicy zastanawiają się, czy Słoweńcy mogą wysłać kogoś w zastępstwie na posiedzenie rady EBC. Do tej pory na stanowiskach prezesów europejskiech banków centralnych nie było wakatów.