25 zł, czyli maksymalną cenę z zaproponowanych przez zarząd widełek, kosztowały akcje TelForceOne, które ten dystrybutor akcesoriów do telefonów komórkowych sprzedawał w publicznej ofercie. Dziś do giełdowego obrotu trafi 2,5 mln praw do tych walorów, a wszystkie akcje spółki (łącznie 7,5 mln sztuk) dopiero wówczas, gdy sąd zarejestruje podwyższenie kapitału.
Nie należy się więc obawiać podaży papierów ze strony dotychczasowego akcjonariusza TelForceOne. Jest nim obecny prezes i założyciel firmy - Sebastian Sawicki. Bezpośrednio sam ma 1,25 mln akcji spółki, a dodatkowe 3,75 mln skupia poprzez firmę zależną Springfield Investments, której jest jedynym właścicielem.
Po rejestracji podniesienia kapitału TelForceOne podaż akcji na giełdzie też będzie mocno ograniczona. Springfield Investments nie będzie sprzedawał papierów przez kolejne 12 miesięcy.
Marek Witkowski, prezes Supremy, firmy doradzającej przy ofercie, wskazał ponadto, że zgodnie z prawem luksemburskim (a tam zarejestrowany jest Springfield), aby nie płacić podatku od akcji sprzedanych na giełdzie, trzeba odczekać ze sprzedażą pięć lat od debiutu.
Sam prezes Sawicki zobowiązał się natomiast, że w pierwszym roku notowań sprzeda maksymalnie 5 proc. posiadanego pakietu (czyli 62,5 tys. walorów z 1,25 mln), a w drugim roku - do 20 proc. pozostałej puli. W sumie w tym czasie zmniejszyć może zaangażowanie w firmie o 300 tys. papierów.