Ministerstwo Skarbu Państwa rozpoczęło kolejny etap prywatyzacji Polmosów. Na razie procedury przetargowe dotyczą trzech zakładów: w Sieradzu, Szczecinie i Łodzi. To najmniej interesujące firmy dla potencjalnych inwestorów. Każda obarczona jest kilkudziesięciomilionowym zadłużeniem, nie jest rentowna, ale co najważniejsze, nie ma w swoim portfelu ciekawych marek.
Jak twierdzi Waldemar Rudnik, szef Krajowej Rady Przetwórstwa Spirytusu i zarazem wiceprezes Sobieskiego, to głównie dobre brandy są obecnie najbardziej pożądanym "towarem" na rynku. - Raczej nikt z największych producentów wódki nie potrzebuje dodatkowych mocy produkcyjnych - dodaje W. Rudnik. Jednocześnie przyznaje, że Sobieski zastanawia się nad złożeniem swojej oferty na kupno Polmosu Sieradz. Najciekawszą wódką tej firmy jest chyba Jarzębiak. Zdaniem Rudnika, na rynkową reaktywację tej marki nie potrzeba bardzo dużych nakładów. Szczególnie dla firmy, dysponującej siecią dystrybucyjną i innymi dobrymi produktami, które "ciągną" pozostałe. Sobieski podobne doświadczenia zdobył przy zakupie Polmosu Łańcut. Po włączeniu produktów tej firmy do własnej sieci dystrybucji sprzedaż przez rok wzrosła cztery razy.
Nad uczestnictwem w przetargu prywatyzacyjnym poważnie zastanawia się też Polmos Lublin. Choć wiceprezes Waldemar Wasiluk twierdzi, że musi przeprowadzić dokładną kalkulację opłacalności tej inwestycji. Producent Gorzkiej Żołądkowej wytwarza własny Jarzębiak Lubelski, a z Sieradzem prowadzi spór o prawo do używania nazwy trunku. Jednak chęć zażegnania konfliktu nie jest główną przyczyną zainteresowania Polmosu Lublin konkurentem. Koszty związane z przejęciem byłyby zbyt wysokie w stosunku do korzyści.
Bardziej zaawansowane są działania dotyczące prywatyzacji Polmosu Szczecin. Tu wyłączność negocjacyjną ma brytyjski dystrybutor luksusowych alkoholi The Brand Destillery. Polską firmą jest zainteresowany ze względu na markę Starka. Aby ją pozyskać, będzie musiał wyłożyć ponad 20 mln zł na spłatę zobowiązań podatkowych i przeterminowanego kredytu w BGŻ. Do tego kupiec będzie musiał zapewne wydać kilka milionów złotych na unowocześnienie zakładu.
O ile szczecińską fabryką interesują się inwestorzy branżowi, o tyle w przypadku prywatyzacji Polmosu Łódź ofertę złożyły firmy działające na rynku nieruchomości. Central Fund of Immovables to lokalna spółka handlująca powierzchniami komercyjnymi, natomiast australijski MNE Investment działa na rynku polskim, przekształcając dawne fabryki w ekskluzywne lokale mieszkalne (tzw. lofty). Można przypuszczać, że ich głównym celem nie jest kontynuacja produkcji spirytualiów.