Mirosław Pietrewicz, uznawany za największego "gołębia" w Radzie Polityki Pieniężnej, nie widzi konieczności podwyżek stóp procentowych w pierwszej połowie tego roku. Jego zdaniem, taka konieczność może pojawić się później.
- Do podwyżki stóp skłoniłoby mnie utrzymujące się wysokie tempo wzrostu na poziomie zbliżonym do pierwszego kwartału, gdybyśmy mieli do czynienia ze zwiększonym tempem wzrostu wynagrodzeń i funduszu płac, utrzymującą się inflacją na poziomie zbliżonym do marca i pogorszeniem bilansu handlowego, zwłaszcza dynamiki eksportu - powiedział członek RPP.
Według najnowszych prognoz resortu finansów, w marcu inflacja wyniosła 2,4 proc., gdy miesiąc wcześniej było to 1,9 proc. Analitycy spodziewają się, że w kolejnych miesiącach dynamika cen będzie stopniowo wyhamowywać, by przyspieszyć dopiero pod koniec roku.
Sprzeciw Mirosława Pietrewicza wobec zaostrzania polityki pieniężnej prawdopodobnie nie uchroni nas przed podwyżką stóp w kwietniu lub w maju. Na marcowym posiedzeniu RPP poinformowała, że podwyżka może być konieczna w najbliższym czasie. O jej potrzebie mówią już nie tylko "jastrzębie" z RPP, ale też tzw. umiarkowani członkowie rady, jak Andrzej Sławiński i Andrzej Wojtyna, a nawet Jan Czekaj, uznawany za "gołębia".
PAP