Setka firm szturmuje warszawską giełdę

Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Ludwik Sobolewski szacuje, że w tym roku na warszawskim parkiecie pojawić się może ponad 60 spółek. Do tej pory zadebiutowało 12 firm. Około setki deklaruje, że chce wejść do obrotu. Zapowiada się rekordowy rok

Aktualizacja: 22.02.2017 16:34 Publikacja: 06.04.2007 08:47

W 2006 r. na warszawskim parkiecie pojawiło się 38 spółek. Co ciekawe - pierwsza - North Coast - zadebiutowała na GPW dopiero 10 kwietnia. Tymczasem w tym w obrocie pojawiło się już 12 firm. Jest zatem szansa na pobicie rekordu z 1997 r., gdy na giełdzie znalazły się 62 nowe spółki. Z naszych wyliczeń wynika, że do debiutu przymierza się ponad sto przedsiębiorstw.

- Trwają prace nad 17 prospektami emisyjnymi nowych przedsiębiorstw - informuje Łukasz Dajnowicz z urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Zapewnia, że Komisja nie ma zaległości. - Jesteśmy przygotowani. Pracownicy Departamentu Emitentów świetnie sobie radzą. Tempo prac nad prospektami emisyjnymi jest ekspresowe - dodaje.

Komisja zatwierdziła już dokumenty m. in.: Elektrotimu (rynek automatyki i sygnalizacji świetlnej), Makaronów Polskich, wytwórcy masy makowej Helio, firm budowlanych - Budvar Centrum i Erbudu - oraz przedsiębiorstw z sektora IT - Pronox Technology i NTT System.Na zgodę KNF czekają m. in.: Bomi (sieć delikatesów), bydgoskie Makrum (produkuje maszyny dla przemysłu okrętowego), deweloper J. W. Construction, firma budowlana ABM Solid, producent narzędzi i urządzeń górniczych spółka MOJ, wytwórca rur Radpol oraz informatyczny Komputronik.

Olbrzymie

zainteresowanie

Średnia stopa redukcji zapisów na akcje ubiegłorocznych debiutantów w transzy inwestorów indywidualnych wyniosła 77,8 proc. W porównaniu z wcześniejszymi latami to dużo (64,7 proc. w 2005 roku i 60,4 proc. w 2004 roku). Jednak wszystko wskazuje na to, że w tym roku padnie rekord. Biorąc pod uwagę spółki, które zadebiutowały w 2007 roku na GPW, oraz te, które już poinformowały o wysokości redukcji, można oszacować, że przeciętnie wyniosła ona niemal 96,2 proc. Czy to dobra informacja? - Wysokie redukcje zapisów cieszą banki i organizatorów emisji, martwią natomiast drobnych inwestorów. Ci ostatni bowiem przy zakupie akcji w ofercie publicznej najczęściej posiłkują się kredytem, nakręcając tym samym spiralę redukcji. Trudno o zyski w przypadku, gdy stopa alokacji wynosi mniej niż 5 proc., a kurs na zamknięciu pierwszej sesji jest zaledwie kilkanaście procent wyższy od ceny emisyjnej - uważa Robert Obetkon, analityk z krakowskiej firmy badawczej PMR.

Raczej małe oferty

Wartość ubiegłorocznych emisji nie była imponująca (około 4,16 mld zł, wobec 13 mld w 2004 roku). Jak będzie w tym roku? Nie zanosi się na to, by udało się pobić rekord sprzed trzech lat. Owszem, debiutów będzie sporo. Jednak dominowały będą małe i średnie emisje. Do dużych mogłyby należeć oferty prywatyzowanych firm - na przykład (według zapowiedzi wiceministra Pawła Szałamachy) kapitalizacja giełdowa Zakładów Azotowych Tarnów nie będzie niższa niż 600 mln zł. - Większość ofert dotyczyć będzie prawdopodobnie mniejszych podmiotów. Jednak dość duże spółki zamierza wprowadzić na giełdę Enterprise Investors, a być może coś ciekawego dorzuci do oferty giełdowej MSP. Dlatego, choć dominować będą oferty małe, inwestorzy spodziewać się mogą także kilku dużych propozycji - komentuje Piotr Cieślak, analityk ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Robert Obetkon uważa, że duże emisje akcji mogłyby zapewnić przedsiębiorstwa zagraniczne.

Giełda walczy o spółki

z zagranicy

Prezes Ludwik Sobolewski uważa, że w tym roku na warszawskim parkiecie może pojawić się 6-8 firm zagranicznych. Zarząd spółki o to zabiega, promując GPW na innych rynkach. Według zapowiedzi prezesa, w pierwszym półroczu mógłby zadebiutować deweloper Orco Property Group oraz ukraiński producent olejów i margaryn Kreatiw. Docelowo, za kilka lat, 25 proc. spółek notowanych na GPW ma pochodzić z zagranicy (obecnie około 4 proc.). Wśród potencjalnych debiutantów miałyby się znaleźć również firmy z Bułgarii. Ludwik Sobolewski wymienia dwie - Sopharmę i Bulgarian Telecom. Zagraniczne przedsiębiorstwa w Warszawie to niejedyny sposób na "ekspansję" naszej giełdy. W planach jest również przejęcie udziałów w rynkach Lublany oraz Sofii. - W obu przypadkach jeszcze nie podjęto decyzji, czy akcje będą sprzedawane i na jakich warunkach. W Bułgarii ma to być jasne do końca kwietnia, zaś w Słowenii nie wiadomo, ale zapewne też w ciągu najbliższych tygodni, najpóźniej do połowy roku - powiedział agencji Reuters Ludwik Sobolewski.

MSP się nie spieszy

Inwestorzy niecierpliwie czekają na oferty prywatyzowanych spółek. Sklejka Pisz, Huta Łabędy, Kopalnia Soli Kłodawa, Zakłady Azotowe Tarnów oraz kieleckie zakłady Prema - to tylko niektóre z firm, które (według resortu) mają pojawić się na GPW w tym roku. MSP plany ma ambitne. Gorzej z ich wykonaniem. Według wcześniejszych zapowiedzi resortu, w tym roku na warszawskim parkiecie miały zadebiutować również Energetyka Południe oraz LOT. Jednak już teraz wiadomo, że dwie ostatnie firmy będą mogły pojawić się na rynku najwcześniej w 2008 roku.

To nie koniec. W styczniu MSP opublikowało na stronie internetowej resortu listę kilkunastu firm, które mają być sprywatyzowane przez giełdę w ciągu najbliższych trzech lat. Wśród nich znalazły się m. in.: Bumar, LOT, Centralwings, Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, Zakłady Górniczo-Metalowe Zębiec oraz Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita. Plan jest dobry. Zastanawia jednak fakt, że większość firm była bardzo zdziwiona obecnością na liście MSP. - O zamierzeniach ministerstwa dowiedzieliśmy się z prasy - mówi Bożena Markowska, członek zarządu Zakładów Górniczo-Metalowych Zębiec. Wtóruje jej Krzysztof Rak, rzecznik prasowy PWPW. - Informacje o planach debiutu na GPW były dla nas zaskoczeniem. Nie będziemy jednak komentować decyzji właściciela - przyznaje. Nieliczne spółki są zadowolone z decyzji MSP i deklarują możliwość szybkiego przygotowania do debiutu. Należy do nich m.in. Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita. - Bardzo się cieszymy z decyzji ministerstwa. Jesteśmy gotowi bardzo szybko podjąć i sprawnie przeprowadzić odpowiednie działania - zapewnia Andrzej Filipowicz, członek zarządu firmy. Jednak analitycy podchodzą dość sceptycznie do ambitnych planów resortu. - W tym roku na duże oferty prywatyzacyjne raczej się nie zanosi. Z zapowiadanych przez MSP debiutów można się spodziewać niewielu. Niestety, bardzo trudno ocenić, jak duża jest szansa na to, aby MSP wprowadziło na rynek coś dużego i ciekawego z punktu widzenia inwestora. Doświadczenie z ubiegłego roku pokazuje, że nie jest to takie proste. Dlatego do tego tematu należy podchodzić sceptycznie i mieć nadzieję, że bieżący rok przyniesie w tym względzie poprawę w stosunku do roku 2006. Szczególnie że zapowiedzi resortu są dość optymistyczne - uważa Piotr Cieślak. Wtóruje mu Tomasz Jerzyk, analityk DM BZ WBK. - MSP jest wielką niewiadomą, nie widzę bowiem w tym zakresie właściwej komunikacji z rynkiem, z potencjalnymi inwestorami. W 2006 roku sprzedane zostały jedynie akcje Ruchu. W związku z tym można odnieść wrażenie, że prywatyzacja poprzez giełdę nie jest priorytetem dla rządu - komentuje. Podobnego zdania jest Robert Obetkon. - Przyspieszenie, w porównaniu z ubiegłym rokiem, akcji prywatyzacyjnej pozostaje jak dotąd w sferze zapowiedzi - mówi.

GPW kusi spółki z CeTO

Zarząd giełdy szacuje, że w tym roku 6-8 firm przeniesie się z rynku pozagiełdowego CeTO na warszawski parkiet. GPW dobrze do tego zachęca. Jeszcze do 24 października taka zmiana miejsca notowań jest możliwa przy wykorzystaniu uproszczonej procedury. Dotyczy to firm obecnych na rynku pozagiełdowym od co najmniej 18 miesięcy. Nie trzeba przygotowywać prospektu emisyjnego - wystarczy kilkunastostronicowe memorandum informacyjne. Nie podlega ono zatwierdzeniu przez KNF, a powinno zostać jedynie udostępnione do publicznej wiadomości.

- To, że spółki przenoszą się z CeTO na GPW to pozytywna tendencja. Byłoby nawet niewskazane, aby w Polsce w dłuższej perspektywie funkcjonowały dwa rynki akcji. To zmniejszałoby szanse naszego kraju jako całości na tle innych rynków kapitałowych. Już niewiele spółek zostało na CeTO. Należy się spodziewać, że w tym roku jeszcze kilka zmieni miejsce notowań. Przykładem może być firma Karen Notebook - komentuje Ludwik Sobolewski, prezes GPW.

Mewa, Orzeł, Hawe (dawny Ventus) - te spółki już zadebiutowały w tym roku na GPW. Co ważne - dały inwestorom dobrze zarobić. Kurs praw do akcji pierwszego debiutanta - Mewy - na otwarciu sesji wzrósł o 20,4 proc. w porównaniu z ceną emisyjną i wyniósł 2,89 zł. Starymi walorami, po przeniesieniu z CeTO na GPW, handlowano po 4,5 zł. To o 5,4 proc. powyżej kursu odniesienia wynoszącego 4,27 zł (czyli kursu ostatniej transakcji na CeTO). Papiery Orła w czasie pierwszej sesji na GPW wzrosły o 28 proc., do 36 zł. Na zamknięciu kosztowały 24,3 zł. Debiut Hawe również należał do udanych. Na otwarciu sesji za jego akcję płacono 90 zł, czyli 25 proc. powyżej ostatniej ceny z CeTO. Na koniec sesji papiery firmy wyceniono na 97 zł, po wzroście o 34,7 proc.

To z pewnością nie koniec "przeprowadzek" z CeTO na GPW. Za Mewą, Orłem i Hawe mogą podążyć m. in.: Karen Notebook, Zastal oraz inne firmy. Na początku marca nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Karen Notebook jednogłośnie zdecydowało o przeniesieniu akcji przedsiębiorstwa z CeTO na GPW. Według Sławomira Karpińskiego, członka rady nadzorczej, papiery dystrybutora komputerów przenośnych pojawią się na głównym parkiecie jeszcze w II kwartale.

Rynek czeka również na debiut na GPW producenta obrabiarek - Rafametu. Przy okazji przeprowadzki firma zamierza podwyższyć kapitał zakładowy. Zdecydują o tym akcjonariusze podczas zaplanowanego na 18 kwietnia NWZA. Obecnie kapitał zakładowy Rafametu wynosi nieco ponad 14,3 mln zł. Po emisji ma to być już 57,6 mln zł. Za pieniądze z warszawskiego parkietu Rafamet zmodernizuje park maszynowy i wyruszy na poszukiwanie nowych rynków.

Zastal już oficjalnie poinformował, że chce przejść z CeTO na GPW. Na rynku pozagiełdowym jest obecny od 1998 roku. Do 15 września ma złożyć wniosek o przeniesienie na giełdę.

Czy debiutanci

powinni się bać?

W połowie marca na parkiecie pojawiła się rybna spółka z Chojnic - Seko. Miała pecha. Termin zapisów na jej akcje przypadł w okresie dekoniunktury na GPW. Analitycy wskazują również, że walory Seko były po prostu za drogie. Te dwa czynniki spowodowały, że oferta nie spotkała się z zainteresowaniem dużych graczy. Wszystkie papiery nowej emisji objęli drobni inwestorzy. Instytucjonalni kupili tylko 165 tys. akcji, które sprzedawali właściciele Seko (z 500 tys. oferowanych). Debiut Seko również nie należał do udanych. Na zamknięciu pierwszej sesji papiery przedsiębiorstwa były tańsze o 4 proc. od ceny emisyjnej. Czy to oznacza, że dobra passa dla debiutantów już się zakończyła? Okazuje się, że nie. Kolejny debiutant - TelForceOne - dał inwestorom dobrze zarobić. PDA spółki zyskały 14 proc. na otwarciu w dniu debiutu, a na zamknięciu były droższe o 16 proc. od ceny emisyjnej.

- Nie sądzę, by dobra passa debiutantów miała się prędko zakończyć, choć bez wątpienia nieudanych debiutów będzie w tym roku więcej niż w 2006 roku. W tym roku na rynkach spodziewana jest duża zmienność, co mogliśmy już zauważyć w I kwartale. To może niekorzystnie wpływać na zyski inwestorów osiągane na akcjach debiutantów- kończy R. Obetkon.

Komentarze

Błażej Bogdziewicz

zarządzający w BZ WBK

Dobra passa

dla debiutantów

się nie skończyła

Uważam, że 60 debiutów na warszawskim parkiecie w tym roku jest możliwe. Jeżeli spółki będą dobre fundamentalnie i dobrze odbierane przez rynek - nie powinno być problemu. To zależy również

od koniunktury, a uważam, że ta będzie dobra. Oczywiście, powodzenie z uplasowaniem emisji zależy od wielu czynników, w tym również

od wycenNaturalne jest, że w przypadku debiutantów inwestorzy

oczekują dużego dyskonta. Niezbyt udany debiut Seko nie świadczy o tym, że skończyła się dobra passa dla firm planujących wejście na GPW.

Jeżeli chodzi o wysokie stopy redukcji - przy małych ofertach, dobrze

odbieranych przez rynek, nie są one zaskoczeniem.

Czy są szanse na większe emisje? Na MSP w tym roku raczej

nie ma co liczyć. Wprowadzenie na giełdę spółek z branży energetycznej będzie bardzo pracochłonne, podobnie z firmami sektora węglowego.

Jeżeli chodzi o duże emisje na GPW, mogą tutaj pomóc firmy

zagraniczne. Być może na przykład w tym roku na warszawskim

parkiecie pojawi się Orco. Z tym że takie oferty mogą być kierowane głównie do instytucji finansowych.

Remigiusz Sopel

analityk DM IDMSA

Wysokie redukcje

są potwierdzeniem dobrej koniunktury

Liczba spółek, które pojawiają się na warszawskim parkiecie, cały czas rośnie i jest to bardzo pozytywne zjawisko. W tym roku jesteśmy świadkami debiutów przeważnie firm małych i średnich. Inwestorzy je doceniają i stąd też bardzo wysokie redukcje zapisów, z jakimi mamy

do czynienia. Czy są one pozytywnym zjawiskiem? Raczej tak. Wysokie redukcje zapisów potwierdzają dobrą koniunkturę. Z reguły spółki małe

i średnie o ugruntowanej pozycji mają duży potencjał i charakteryzują się wysoką dynamiką wzrostu.

Jeżeli chodzi o oferty zapowiedziane przez MSP, w dużej mierze wiążą się one z koniecznością zakończenia różnych sporów. Ponadto, z reguły pieniądze ze sprzedaży walorów tych przedsiębiorstw trafiają

do budżetu, a nie do spółek i nie mogą być wykorzystane do realizowania inwestycji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy