Przedświąteczna sesja należała do spokojniejszych w tym roku. Ten spokój wynikał także ze szczególnej sytuacji związanej z publikacją w piątek raportu z amerykańskiego rynku pracy. Będzie on opublikowany, gdy większość rynków akcji jest zamknięta. Wprawdzie dane tego nie sygnalizują, ale gdyby jednak doszło do jakiejś niespodzianki, to nie będzie możliwości zareagowania. Inwestorzy w USA mogą to uczynić dopiero w poniedziałek, a my we wtorek. Nasza sytuacja pod tym względem jest trudniejsza, gdyż będziemy reagować nie tylko na same dane, ale także będziemy się odnosić do poniedziałkowej reakcji Amerykanów. Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że takie dylematy dotyczą w dużej mierze tylko graczy operujących w krótkim terminie. W dłuższym horyzoncie rzadko się zdarza, by jedna publikacja (przy założeniu, że okazała się zaskakująca) wpłynęła na zmianę nastrojów. Może ona spowodować jedynie chwilowe zawirowanie w trendzie, który już wcześniej został zaznaczony.
Fakt, że sesja przebiegła spokojnie, rodzi wniosek, że sytuacja byków i niedźwiedzi po tym dniu pozostaje taka sama. Ten status quo oznacza utrzymywanie przewagi przez stronę popytową. Wprawdzie ostatni atak na rekordy nie był szczególnie udany, ale ta wpadka byków przeszła dla nich bez negatywnych konsekwencji. Mimo ujawnionego braku zdecydowania po stronie popytu, podaż nie kwapiła się do kontrataku. Szczęśliwie dla posiadaczy długich pozycji ceny nie spadły zbyt mocno, a przecież gdyby rynek był faktycznie słaby, to mogłoby dojść do sporej przeceny. Skoro nie spada, to zapewne będziemy świadkami kolejnej próby wyjścia ponad poziom poprzedniego, a zapewne i ostatnio wyznaczonego szczytu hossy. Ponownie niewiadomą pozostanie to, czy uda się utrzymać ceny tak wysoko. To już jest jednak problem na przyszły tydzień.
Na koniec mała uwaga dotycząca informacji o rekordowym udziale akcji w portfelach funduszy emerytalnych. Na koniec marca akcje stanowiły 36,7 proc. aktywów funduszy. Tym samym fundusze są coraz bliżej 40-proc. bariery ustawowego maksymalnego poziomu udziału akcji w portfelach. Łatwo się domyślić, że tym samym potencjał dla wzrostu cen akcji się kurczy, bo zbyt duża zwyżka cen może zmusić fundusze do pozbywania się akcji. Wniosek? Dynamiczna hossa już była. Teraz w najlepszym razie będziemy mozolnie się podnosić.