Propozycja Kerkoriana to wyłącznie prowokacja?

Aktualizacja: 22.02.2017 08:28 Publikacja: 12.04.2007 09:28

Już wkrótce w Nowym Jorku pojawią się wysokiej rangi menedżerowie DaimlerChryslera. Spotkają się z przedstawicielami firm zainteresowanych kupnem Chryslera. Prawdopodobnie chodzi o kanadyjską firmę Magna International i fundusze private equity Blackstone oraz Cerberus.

Wygląda na to, że wśród zaproszonych nie ma firmy Tracinda, należącej do miliardera Kirka Kerkoriana.

Przed paroma dniami zaproponował on odkupienie Chryslera za 4,5 miliarda dolarów, ale ta inicjatywa została chłodno przyjęta w Stuttgarcie, gdzie mieści się główna kwatera koncernu DaimlerChrysler.

Przede wszystkim nie podoba się tam cena, dużo niższa od 9 miliardów USD uznawanych za uczciwą. Słabością oferty Kerkoriana, który fortunę zbił na hazardzie, są też warunki, jakie stawia. Jednym z postulatów miliardera z Beverly Hills jest uwzględnienie jego propozycji w nowym kontrakcie ze związkiem zawodowym United Auto Workers. Tracinda, firma Kerkoriana, w opublikowanym oświadczeniu zapewnia, że chodzi o "prawdziwe partnerstwo" menedżmentu, pracowników i inwestorów.

Jednocześnie Kerkorian oczekuje, że DaimlerChrysler poniesie część kosztów finansowania programu emerytalnego i ochrony zdrowia. Chodzi o niebagatelną kwotę 16,5 miliarda dolarów. W zamian za ustępstwa związkowców w tej kwestii gotów jest przekazać im część akcji Chryslera.

Buzz Hargrove, szef Canadian Auto Workers, jest przeciwnikiem propozycji Kerkoriana. Nie podoba mu się styl miliardera, który, jak powiada, bogaci się dzięki zwalnianiu pracowników.

Relacje Kirka Kerkoriana z Chryslerem, trzecim, po General Motors i Fordzie, amerykańskim producentem aut, są burzliwe. W latach 90. podjął nieudaną próbę przejęcia tej firmy, a kiedy w 1998 r. doszło do fuzji Chryslera z Daimlerem, właścicielem Mercedesa, w sądzie dowodził, że transakcja została tak pomyślana, by nie mógł skorzystać ze wzrostu cen akcji. Domagał się odszkodowania w wysokości 8 miliardów dolarów, ale przegrał.

Christoph Stuermer, analityk branży motoryzacyjnej w firmie Global Insight, twierdzi, że ostatnia inicjatywa Kerkoriana jest prowokacją, która ma dowieść, że podczas łączenia Daimlera i Chryslera obie firmy, wbrew obietnicom Juergena Schremppa, ówczesnego szefa Daimlera, nie zostały potraktowane jednakowo. Gregor Clausen, analityk SEB, mówi, że Kerkorian "strzelił z biodra, by w dyskusji zaistniały pewne liczby". Niebawem swoje propozycje przedstawią inni zainteresowani. 4,5 miliarda dolarów, jakie proponuje za Chryslera Tracinda, to niewielka kwota w porównaniu z 36 miliardami dolarów, zapłaconymi w akcjach przez Daimler-Benz w 1998 r.

Mariaż nie przyniósł spodziewanych korzyści. W zeszłym roku Chrysler stracił 1,5 mld USD i stopniowo jest wypierany z rynku przez konkurentów, głównie azjatyckich. W lutym Dieter Zetsche, dyrektor generalny DaimlerChryslera, powiedział, że sprzedaż Chryslera jest możliwa. Od tego czasu kurs akcji firmy ze Stuttgartu wzrósł o 25 proc.

Bloomberg, freep. com

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Mamy olbrzymi problem dziury w budżecie NFZ. Tymczasem system prywatny gwarantuje pacjentom coraz lepszą dostępność
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy