Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 22.02.2017 10:35 Publikacja: 15.04.2007 17:41

Skrócony poświąteczny tydzień z pewnością może być przez byków uznany za

udany. W trakcie tych czterech dni doszło do wyznaczenia nowych rekordów

wartości indeksów, w tym nas najbardziej interesującego, indeksu

największych spółek - WIG20. Ostatnie miesiące to okres zysków na spółkach

mniejszych. Gdy szeroki WIG bił już rekordy, WIG20 dopiero zbliżał się do

szczytów ustanowionych na początku lutego. Z tego względu należałoby użyć

słowa "dopiero" gdy mówimy o rekordach indeksu największej dwudziestki.

Wyznaczenie nowych szczytów hossy, a w naszym przypadku to także wartości

nie notowane nigdy wcześniej, to wydarzenie dużej miary. Oznacza to nie

mniej ni więcej, że wartość kapitału obecnego na rynku stale się powiększa

i podaż jest w tej chwili za mała, co prowadzi do wzrostu cen. Wydawać by

się mogło, że taki stan satysfakcjonuje większość obecnych na rynku.

Powinno panować twierdzenie, że mimo różnych wątpliwości i marudzenia

części analityków (wraz z piszącym te słowa) hossa trwa w najlepsze i nie

wiadomo kiedy się skończy. Powinno, ale nie jest. Patrząc na dwa

podstawowe wskaźniki obrazujące nastroje na rynku, bazę i Wigometr, można

dojść do wniosku, że spora grupa uczestników rynku wie, że hossa się

kończy i zdaje się wiedzieć, że kończy się już.

Ciągle ujemna baza to po części wynik dyskontowania planowanych wypłat

dywidend, ale tylko po części. Dywidendy nie mogą tłumaczyć spadku

wartości kontraktów 40 pkt poniżej poziomu indeksu. Tu mamy nie tylko

wpływ dywidend, ale także przejaw wątpliwości co do dalszego wzrostu cen.

Wątpliwości, które sprawiają, że otwarcie w tej chwili długich pozycji

przychodzi znacznie trudniej niż otwarcie pozycji krótkiej. W pewnym

stopniu trudno się dziwić, bo przecież nikt nie ma ochoty "gasić światła",

nie ma ochoty być tym "najgłupszym, który kupuje po najwyższej cenie".

Żaden gracz nie chce być w tej większości, która się zwykle myli. Niemal

każdy stara się być sprytniejszy od reszty. Problem w tym, że w tej chwili

wielu chce przechytrzyć wszystkich i w efekcie mamy sytuację awersji do

kupna i mimo tej awersji ceny nie spadają. Ba, właśnie dzięki niej ceny

nadal rosną. Jak każdy trend, także i ta hossa żywi się wątpliwościami.

Tak było trzy lata temu i tak jest i teraz? Kto inny ma wątpliwości, inne

są argumenty, ale fakt pozostaje faktem, że nadal spora grupa graczy nie

wierzy w zwyżkę, a właśnie ta szeroka wiara jest tu potrzebna, by ta

zwyżka się skończyła. By ceny mogły zacząć spadać, większość musi się

pomylić i uwierzyć we wzrosty.

Tymczasem otrzymujemy informację, że nowe rekordy nie wpływają na graczy.

Gdy kontrakty wychodziły na nowe szczyty nie widać było najmniejszej

oznaki zaniepokojenia po stronie krótkich pozycji, a przecież fakt

wyznaczenia nowych rekordów to także sygnał, że każda otwarta krótka

pozycja przynosi w tej chwili straty. Nikt nie bał się tych strat. Nie

było żadnej fali stopów. Posiadacze krótkich pozycji zacisnęli zęby i

czekają na spadek cen. Czekają coraz dłużej, bo ten na razie nie

nadchodzi. Wiem, argumentów za przeceną jest wiele. Sam o nich pisałem. A

to OFE mają papierów "pod korek" i nie długo zaczną być zmuszone do

redukcji pozycji w akcjach, a to optymistyczne wiadomości ze sfery makro

sprawiają, że można się zastanawiać, co jeszcze może rynek zaskoczyć in

plus, by ceny nadal rosły. Argumentów jest wiele. Także tych mających

swoje źródło poza granicami kraju. Niemniej za wzrostem cen nie stoją same

argumenty. To nie argumenty decydują co kupić, a co sprzedać.

O poziomie cen decyduje kapitał. Skoro mimo wątpliwoścdzy. Największą dynamiką wyróżniają się

fundusze agresywne. Teraz mówi się już o modzie na fundusze spółek

średnich i małych.

Oczywiście można się naśmiewać z tych, którzy wpłacają teraz pieniądze do

funduszy. Z wysokości posiadanej "sprytnej" krótkiej pozycji można

naigrywać się z tych, którzy teraz stoją po długiej stronie rynku. "Rynek

przecież zaraz się zwali i zobaczą, kto miał rację". To można wyczytać po

wartości bazy i wartości Wigometru. Po tygodniu rekordów 63% ankietowanych

oczekuje spadku cen, czyli jest ich dokładnie trzy razy więcej niż tych,

którzy spodziewają się wzrostu cen. Swoją drogą w ubiegłym tygodniu także

większość prognozowała spadek cen. Jak więc widać, nowe rekordy wydają się

wręcz potwierdzać tezę, że zaraz zacznie się spadek cen.

Ja zadam tylko jedno pytanie. O co chodzi w grze na giełdzie, czy jak kto

woli, inwestowaniu? Rozwijając, czy wynikiem tej gry są zliczane za

posiadanie racji punkty, czy też chodzi o zysk? Kto w tej chwili zarabia,

a kto traci? Kto będzie zarabiał w przyszłym tygodniu? Czy chęć bycia

sprytniejszym jest tak duża, że skłania do grania przeciw kapitałowi,

który ma w tej chwili przewagę? Kolejny raz nagroda w postaci złapania

szczytu hossy wydaje się mieć większą wartość niż zysk na kocie. Przyzna,

że za każdym razem mnie to zaskakuje. A może to ja jakiś dziwny jestem.

Moim zdaniem sukces na rynku sprowadza się do próby oceny skąd i dokąd

zmierza kapitał. Do tego celu używa się wielu narzędzi. Bada się otoczenie

makroekonomiczne i polityczne. Obserwuje się zachowanie największych

graczy, czy wreszcie bada zmiany cen i na ich podstawie wysnuwa się

wnioski o kierunku przepływającego kapitału. Narzędzi jest mnóstwo, ale

cel jeden.

Ja wiem, że hossa trwa już długo i też jestem zdania, że powoli brakuje

powodów do jej kontynuacji. Jakie fakty mogą wypłynąć, które jeszcze nie

zostały zdyskontowane? Mimo tego, że mam tego świadomość nie mogę przecież

zignorować faktu ciągłego napływu środków do funduszy inwestycyjnych. To,

że ja myślę, że podstaw do dalszego wzrostu jest coraz mniej, nie znaczy

wcale, że myśli tak kapitał. Wg mnie rynek może zacząć spadać w ciągu

najbliższych dni, ale może i zacząć przecenę za wiele tygodni. Faktycznie

nie staram się nawet tego przewidywać, bo tak naprawdę nie widzę w tym

sensu. Moim cele nie jest posiadanie racji. Nie widzę powodu do

nawoływania do posiadanie krótkich pozycji, skoro rynek nadal nie pokazał

poważniejszej słabości. Poziomy, które obieram jako sygnalne na razie nie

zostały pokonane. Ignorowanie siły kapitału tylko dlatego, że czyimś

zdaniem zachowuje się on mniej lub bardziej racjonalnie jest błędem. Ten

kapitał może zachowywać się nieracjonalnie jeszcze dłuższy czas. Ceny mogą

nadal rosnąć. Co w takiej sytuacji ma zrobić "pewny swej racji" posiadacz

krótkiej pozycji?

Wzrost traci wsparcie argumentów, ale jest jeszcze decydujący argument

emocji i kapitału. On sprawia, że na razie nie można odpowiedzialnie

myśleć o grze na spadek cen. Trzymanie krótkich pozycji w celu okazania

niezłomności oceny wydaje się mało rozsądne. Rynek jest właśnie taki

miejscem, gdzie trzeba umieć iść z falą. Ta na razie sprzyja bykom i

będzie tak dopóki nie padną sygnały słabości popytu. Na złapanie szczytu i

tak nie ma co liczyć, a spóźnić się z otwarciem pozycji to nie to samo co

stracić na własnym uporze.

Tygodniowy wykres wartości indeksu ( Wykres_1.gif ) nie wygląda źle, choć

znalazłoby się kilka uwag. Skoro pojawiły się nowe rekordy, to dlaczego ta

rekordowa świeca jest tak Zejście niżej rozpoczęłoby

trwający przynajmniej wiele miesięcy spadek cen. Na wykresie dziennym

indeksu ( Wykres_2.gif ) sytuacja jest klarowniejsza. Można wyznaczyć

kanał wzrostowy, który górne ograniczenie ma w tej chwili w okolicy 3700

pkt. Wzrost idzie jak po grudzie, ale idzie, co potwierdza pewną przewagę

popytu. Do sygnałów słabości rynku w tym wypadku zaliczyć można ewentualne

zamknięcie ostatniej luki hossy. Będzie to przesłanka do oczekiwania testu

dolnego ograniczenia kanału i dołków w okolicach 3150 pkt. Zamknięciem

luki można będzie potraktować jako sygnał zamknięcia średnioterminowych

długich pozycji. Do gry na spadek potrzebna jest bessa, a do tej jeszcze

nam daleko.

Kamil Jaros

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego