\Mimo że w poniedziałek amerykański indeks S&P 500 zdecydowanie pokonał tegoroczny szczyt, nie zrobiło to wczoraj większego wrażenia na polskich inwestorach. Po słabym początku do końca sesji nie udało się odrobić całych strat i w efekcie WIG20 zakończył dzień na minusie. Mimo to nie ma wątpliwości, że średnioterminowy trend wzrostowy jest nadal aktualny. Mamy jedynie do czynienia z przejściową korektą. Uzasadnieniem dla tej zadyszki było niedawne wejście oscylatora stochastycznego w strefę wykupienia. Już w ostatni piątek wskaźnik ten dał sygnał sprzedaży, tak więc korekta nie dziwi. Wręcz przeciwnie, jej niewielka skala pozwala nawet na optymizm. W perspektywie nadchodzących tygodni nie widać czynników, które zagroziłyby trendowi wzrostowemu. Moment jego zakończenia będzie zapewne dość przypadkowy, podobnie jak było to w końcu lutego, kiedy kursy akcji na świecie zanurkowały bez jednoznacznego powodu (choć negatywne zjawiska piętrzyły się od dłuższego czasu). Na dłuższą metę natomiast zjawiskiem, które będzie nabierało coraz większego znaczenia, będzie kwestia stóp procentowych i zagrożenie przegrzania koniunktury. Zdecydowanie wyższy od prognoz analityków roczny wzrost płac w marcu
o 9,1 proc. potwierdza, że presja płacowa nabiera siły, a to może
zapowiadać szybszy wzrost popytu konsumpcyjnego i ryzyko szybszej zwyżki cen. Tak szybko
wynagrodzenia nie rosły od sześciu lat, tyle że wówczas zdecydowanie wyższa była inflacja (wynosiła
blisko 8 proc. wobec 2,5 proc. obecnie). Wśród ekonomistów