Prezesi! Inwestorzy indywidualni nie są wrogo nastawieni!

Jakość relacji inwestorskich (RI), które dedykowane są inwestorom indywidualnym, będzie rosła zdecydowanie szybciej niż może to wynikać z dzisiejszego poziomu - pisze Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Poziom relacji - zdaniem SII - wciąż jest w Polsce słaby, ale będzie się stale poprawiał

Aktualizacja: 22.02.2017 07:36 Publikacja: 19.04.2007 09:58

Temat relacji inwestorskich (RI), obok ładu korporacyjnego, to najczęstsze zagadnienia, jakim poświęcane są konferencje i szkolenia organizowane na naszym rynku kapitałowym. Odpowiedź na pytanie, z czego wynika taka popularność, to dobry punkt wyjścia do oceny jakości relacji inwestorskich w Polsce. Trudno uznać, że temat jest na tyle złożony, aby omawiać go z tak dużą częstotliwością. Relacje inwestorskie nie są również czymś nowym dla uczestników rynku - tak jak to było jeszcze kilka lat temu w przypadku corporate governance.

Czym należy wytłumaczyć taki stan rzeczy? Bez wątpienia znaczenie ma liczba nowych spółek sięgających po kapitał z giełdy oraz tych, które zaczęły zdawać sobie sprawę z atrakcyjności i dostępności finansowania na rynku kapitałowym. Jednak to ożywienie wokół tematu relacji inwestorskich nie jest udziałem tylko nowych emitentów. Na konferencjach poświęconych RI można spotkać w większości przedstawicieli spółek z kilkuletnim stażem na rynku. Oprócz chęci bycia cały czas na bieżąco z trendami w dziedzinie relacji, znaczna część emitentów wydaje się cały czas poszukiwać sposobu na swoje relacje inwestorskie. Podświadomie, a część spółek w pełnej świadomości zdaje sobie sprawę z braków i niedociągnięć we własnej komunikacji z rynkiem i akcjonariuszami.

Magia złych liczb

Oceniając poziom relacji inwestorskich prowadzonych przez polskich emitentów, trudno nie zauważyć coraz większej liczby spółek, gdzie jakość komunikacji sukcesywnie się poprawia. Spada odsetek firm, gdzie nie ma wyodrębnionej komórki lub choćby osoby odpowiedzialnej za relacje inwestorskie. Jednak o ile w ujęciu ilościowym mamy do czynienia - miejmy nadzieję - z trwałym trendem wzrostowym, to już jakość prowadzonych RI pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście, ocena poziomu komunikacji wypada różnie w zależności od grupy, która próbuje badać RI firm. Najlepiej wypada samoocena spółek, dla których w zdecydowanej większości relacje inwestorskie sprowadzają się do niezbędnego minimum (publikowania obowiązkowych komunikatów). Gorsze doświadczenia w tej materii mają już inwestorzy finansowi, którzy często wskazują na złą politykę i pasywność części emitentów w obszarze relacji inwestorskich. Jednak w tym przypadku ich pozycja i znaczenie w akcjonariacie spółki powoduje, że nawet emitenci, którzy mają awersję do informowania swoich właścicieli o sprawach firmy, nie mają wyjścia i przekonują się (lub raczej: są przekonywani) do poprawy RI. Dodatkowo inwestorzy finansowi - z racji naturalnych ograniczeń w inwestowanie w podmioty o małej kapitalizacji i płynności - częściej mają do czynienia ze spółkami dużymi, gdzie poziom relacji inwestorskich jest zdecydowanie wyższy. Najwięcej uwag do komunikowania się z rynkiem zgłaszają inwestorzy indywidualni. Z racji działań na rzecz tej grupy uczestników rynku kapitałowego temat zawężę do relacji inwestorskich adresowanych właśnie do inwestorów prywatnych. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych od czterech lat realizuje ogólnopolskie badanie inwestorów poświęcone w dużej mierze RI polskich spółek. Potwierdzeniem krytycznej oceny jest niezmiennie niski odsetek respondentów (badanie realizowane jest na grupie blisko 1300 aktywnych inwestorów), którzy jakość relacji inwestorskich oceniają na dobrym poziomie. W ostatnich czterech latach ani razu grupa inwestorów usatysfakcjonowanych poziomem RI nie przekroczyła 8,5 proc. wszystkich badanych. Co ciekawsze, mimo długoletniej hossy, która zawsze wpływa na większą satysfakcję i skłonność do bardziej przychylnych ocen, temat RI jest oceniany tak samo źle. Od 2003 roku odsetek inwestorów indywidualnych, którzy oceniają relacje inwestorskie jako dobre, zawierał się w przedziale 6-8,5 proc. Zgodność na tak niskim poziomie powinna wystarczyć za cały komentarz w temacie relacji inwestorskich polskich spółek. Warto więc podjąć się próby odpowiedzi na pytanie: dlaczego mniejszościowi akcjonariusze tak krytycznie oceniają komunikację własnych spółek?Winny jest nadzorca rynku

Błąd, który na trwałe popsuł, a właściwie nie pozwolił się wykształcić wysokim standardom rynku w zakresie relacji inwestorskich, nie był udziałem emitentów ani inwestorów, tylko nadzorcy polskiego rynku kapitałowego. Od kiedy sięgam pamięcią, pojęciu relacji inwestorskich towarzyszą nieodłącznie słowa "obowiązek" i "kara". Takie podejście na rynku zorganizowanym, dbającym o przejrzystość i bezpieczeństwo obrotu, oczywiście nie może być zarzutem. Jednak rażąca dysproporcja w akcentowaniu w RI obowiązku, a z drugiej strony brak pokazywania szans i korzyści, jakie mogą przynieść dobre relacje inwestorskie, zrobiły swoje. Dzisiaj znamienita większość spółek "księguje" RI po stronie uciążliwych kosztów. Jeszcze wyraźniej widać to w przypadku spółek debiutujących. Mając okazję rozmawiać podczas spotkań IPO DAY (organizowanych przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych) z prezesami planującymi upublicznienie swojej spółki, hasło "relacje inwestorskie" sprawia najczęściej zakłopotanie lub obawy z tytułu kar grożących za złą komunikację z rynkiem. Rynek zapewne prędzej czy później zweryfikuje takie postrzeganie problemu relacji inwestorskich. Najlepszym tego dowodem jest już podejście największych polskich emitentów, którzy muszą przekonywać do siebie globalnych graczy. Mam wrażenie, że w takich firmach, jak PKN Orlen czy TP relacje inwestorskie są czymś normalnym, niezbędnym, a nie uciążliwym obowiązkiem zafundowanym przez regulatora.

Inwestor indywidualny - osobnik uciążliwy

Jednym z powodów, dla których niezadowolenie inwestorów indywidualnych z dialogu ze spółkami przybrało formę chronicznej już konfrontacji, jest archaiczny obraz tego, kim w oczach spółek jest inwestor indywidualny. W świadomości zarządów wielu spółek inwestorzy indywidualni są z definicji wrogo nastawieni do spółki i kwestią czasu jest, gdy będą mieli o coś pretensje. Ponadto na potrzeby wytłumaczenia swojej bierności w docieraniu z informacją do tej grupy inwestorów emitenci powtarzają między sobą stereotypy inwestora niewyedukowanego, spekulanta sprzedającego akcje w panice, gdy kurs spada o kilka procent lub realizującego zysk równie szybko. Jeśli nawet w tej bardzo licznej grupie inwestorów część kieruje się krótkim horyzontem inwestycyjnym i nie przywiązuje większej wagi do fundamentów spółki, to kwalifikowanie wszystkich jako tych, którzy nie zasługują na dialog i informacje, jest sporym nadużyciem i świadczy tylko o niedostrzeganiu zmian, z którymi mamy do czynienia na polskiej giełdzie. Zabawna jest już niemal systemowa niechęć i podejrzenia okazywane przez spółki w momencie, gdy na liście akcjonariuszy na WZA znajduje się Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych lub większa grupy akcjonariuszy prywatnych. Już tylko nieliczne spółki mają na tyle "polotu", by na prośbę SII przesłać listę akcjonariuszy (dostępną do wglądu na trzy dni przed walnym). Większość każe pofatygować się do siedziby, niejednokrotnie oddalonej o kilkaset kilometrów. Wejście na walne przypomina też coraz częściej nieweryfikowanie dokumentów uprawniających do udziału w WZA, a raczej kontrolę na lotnisku przed wylotem do Anglii. Spółki zapominają o tym, że akcjonariusz blokujący swoje akcje na walne, ponoszący z tego tytułu koszty, do tego fatygujący się często pół Polski, to przede wszystkim właściciel zainteresowany losem spółki oraz jej jak najszybszym rozwojem, a nie agent konkurencji.

Rozproszony,

czyli niegroźny

Tak jak brak nieuchronności kary stwarza lepszy klimat dla nieprzestrzegania prawa, tak świadomość rozproszonego akcjonariatu (często bardzo znaczącego w strukturze właścicieli) jest czynnikiem destrukcyjnie wpływającym na jakość relacji inwestorskich. Utożsamianie drobnych akcjonariuszy z niemocą decyzyjną, spowodowaną małym prawdopodobieństwem połączenia sił, przez co znikomą siłą głosów na WZA, daje komfort ignorowania tej grupy w komunikowaniu się z rynkiem. Jednak nie bez znaczenia dla tej sytuacji jest tak znaczący udział w obrotach inwestorów indywidualnych (około 1/3). Coraz częściej niezadowoleni akcjonariusze mniejszościowi pokazują swoją determinację i skutecznie łączą siły nie bez wyraźnych efektów. Przypadki Polmosu Białystok, gdzie udało się skłonić inwestora do zaoferowania wyższej ceny w wezwaniu (odpowiadającej wartości godziwej), wprowadzenie członka do rady nadzorczej spółki Elektromontaż Export z ramienia inwestorów indywidualnych, porozumienie akcjonariuszy indywidualnych w spółce ZEG, czy też współpraca akcjonariuszy mniejszościowych KPPD skupionych wokół SII to tylko kilka przykładów z ostatnich miesięcy, które każą zarządom spółek zweryfikować swoje przeświadczenie o braku racjonalnych i skoordynowanych działań ze strony inwestorów indywidualnych. Zapewne przy dobrej komunikacji do wielu z tych sytuacji by nie doszło.

RI to wyjście do akcjonariusza,

a nie czekanie na niego

Kolejna osobliwość polskiego rynku kapitałowego to przeświadczenie spółek o tym, że aktywność działów relacji inwestorskich powinna zależeć jedynie od zainteresowania i liczby telefonów od inwestorów. Inwestorzy nie dzwonią, nie pojawiają się na walnych zgromadzeniach i spółka uznaje, że RI są zbędne. To tak, jakby dział marketingu czekał, aż klient sam wytropi produkt firmy. Podejście takie jest najlepszym dowodem na niezrozumienie istoty i sensu zabiegania o dobre relacje inwestorskie. Na rynku to spółka zabiega o pieniądze i zainteresowanie inwestorów - to zasada, z którą trudno dyskutować na każdym z rozwiniętych rynków. Uzależnienie podjęcia jakiejkolwiek inicjatywy, która ma poprawić efektywność komunikowania się - od inwestorów indywidualnych, to chyba najczęstszy argument po stronie emitentów, jakim tłumaczą swoją bierność. Jedynym odstępstwem od takiego podejścia jest czas plasowania emisji na rynku. Wtedy spółki nie mają większych problemów ze zrozumieniem roli RI i tego, która strona powinna być aktywniejsza w komunikowaniu się. Inwestorzy doświadczają tej zmiany w podejściu do informowania o spółce w zależności od interesu, jaki ma emitent i nie może to wpływać pozytywnie na poprawę oceny RI prowadzonych przez polskie spółki.

Coś optymistycznego,

czyli dojrzewanie do?Dalsze katalogowanie ułomności i błędów, jakie są udziałem spółek giełdowych w dziedzinie relacji inwestorskich, może stworzyć wrażenie ciągłego narzekania i niezadowolenia. Nie to było celem, a jedynie pokazanie, z czego może brać się tak krytyczna ocena RI wyrażona przez ponad 90 proc. inwestorów indywidualnych w Polsce. Nie chcąc tworzyć poczucia beznadziei, uważam, że jakość relacji inwestorskich, dedykowanych inwestorom indywidualnym, będzie rosła zdecydowanie szybciej, niż może to wynikać z dzisiejszego poziomu. Dojrzewanie rynku i wzrost konkurencji między podmiotami zabiegającymi o pieniądze inwestorów spowoduje przynajmniej u części spółek docenienie roli RI i sprawi, że będzie to jeden z ważniejszych czynników, którym spółki będą się chciały wyróżnić. Kolejnym czynnikiem zmuszającym spółki do większej aktywności w obszarze komunikowania się stają się zmiany prawa i zalecenia Unii Europejskiej wyrażane w kolejnych dyrektywach. Wreszcie wykorzystanie nowych technologii w prowadzeniu efektywnych relacji inwestorskich na stałe wytrąci argumentację braku narzędzi, skuteczności i wysokich kosztów aktywnego komunikowania się z inwestorami mniejszościowymi. Pierwszym krokiem, który automatycznie ułatwi, a nawet rozwiąże sporą część problemów w kwestii dobrych RI, jest zmiana podejścia do inwestorów i intencji, z jakimi na tym rynku się pojawiają.

37 procent taki był udział krajowych inwestorów indywidualnych w obrotach akcjami na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w I półroczu 2006 r.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy