Wczorajsza sesja rozpoczęła się w fatalnych nastrojach. Notowania zaczęły się od spadku cen o ponad 1 proc. Ta przecena była bezpośrednim wynikiem pojawienia się dwóch czynników. Oba dotyczyły szybszego, niż oczekiwany, wzrostu gospodarczego Japonii i Chin i oba wpływały na zmianę oczekiwań co do wysokości stóp procentowych
w tych krajach. W przypadku Japonii wzrost stóp oznaczał nie tylko strach przed możliwością spowolnienia w samej Japonii, ale może przede wszystkim wzrost kosztu finansowania pozycji
w ramach carry trade. W przypadku Chin ewentualne chłodzenie rozgrzanej gospodarki odbiłoby się pośrednio i na naszym rynku. Przekaźnikiem byłby spadek cen na rynku surowców, a także prawdopodobne wycofywanie się
z inwestycji na rynki wschodzące. Wprawdzie w obu przypadkach mieliśmy do czynienia jedynie
z możliwościami, a nie faktycznymi decyzjami, to mocno na te wiadomości zareagował rynek walutowy, umacniając jena. Już sam ten fakt wpłynął na osłabienie złotego i spadki na naszym rynku. Impuls mógł być wykorzystany przez podaż, ale nie był. Wprawdzie początek sesji był słaby, ale każda kolejna godzina zmniejszała dystans do poziomu zamknięcia