Takiej batalii jeszcze w sektorze finansowym nie było. Trzy sprzymierzone banki - Royal Bank of Scotland (RBS), Santander Central Hispano i Fortis - za przejęcie ABN Amro dają wyższą cenę niż Barclays, który w poniedziałek zaproponował 67 miliardów euro.
Teraz po jednodniowej naradzie rywali Barclays na stole jest o 5 mld euro więcej. Za jedną akcję holenderskiego banku RBS, Santander i Fortis płacą 39 euro, o 13 proc. więcej niż zaoferował Barclays, trzeci bank na Wyspach Brytyjskich. Walory ABN Amro w Amsterdamie od razu podrożały wczoraj o ponad 5 proc., a od 19 marca, kiedy rynek dowiedział się o rozmowach z Barclays, kurs poszedł w górę już o 35 proc.
Zaletą propozycji konsorcjum pod przewodnictwem RBS, który w brytyjskiej bankowości plasuje się na drugiej pozycji, po HSBC, jest to, że 70 proc. banki te chcą zapłacić gotówką, a resztę w akcjach. Barclays udziałowcom ABN Amro zaproponował własne akcje z nowej emisji.
- To dobra kontra w wykonaniu RBS - ocenia Sandy Chen, analityk Panmure Gordon w Londynie. Jego zdaniem, 70 proc. ceny w gotówce wygląda dobrze w porównaniu z "papierową" ofertą Barclaysa. Jeśli ten bank zdecyduje się podwyższyć cenę, zwiększy się ryzyko rozwodnienia wartości.
Oferta Royal Bank of Scotland, Santandera i Fortisa nie jest bezwarunkowa. Kupno ABN Amro uzależniają od dwóch czynników. Przede wszystkim Holendrzy mają zatrzymać amerykański bank LaSalle, który kilka dni temu postanowili sprzedać Bank of America za 21 miliardów dolarów. Drugim warunkiem jest due diligence, czyli analiza ksiąg finansowych ABN Amro.