Po załamaniu w końcu lutego i odbiciu w marcu ubiegły miesiąc pozwolił indeksowi WIG20 wspiąć się na nowe szczyty. 20 kwietnia wskaźnik 20 największych spółek zanotował historyczne maksimum na poziomie 3649,3 pkt. Ubiegły miesiąc utwierdził zatem inwestorów w przekonaniu, że hossa trwa w najlepsze, a tym samym nie zmienia się reguła, zgodnie z którą kursy akcji prędzej czy później odrabiają przejściowe korekty.
Kwietniowa zwyżka WIG20 była już jednak wolniejsza w porównaniu z marcową. Indeks zyskał 2 proc. i pod tym względem był to przeciętny miesiąc. Z jednej strony WIG20 wypadł blado na tle kwietnia ubiegłego roku (wówczas podskoczył aż o 11,5 proc.), a z drugiej miesiąc ten był zdecydowanie lepszy niż przed dwoma i trzema laty (kiedy indeks był na minusie).
Nie byłoby rekordu
bez banków
Główną siłą napędową WIG20 były banki, które notabene mają już ponad 40 proc. udziału w indeksie. W kwietniu pięć spółek z tego sektora zwiększyło wartość wskaźnika łącznie o 65 pkt (na niewielkim minusie był jedynie Bank BPH), czyli niemal tyle, ile wyniosła cała jego zwyżka (70 pkt). Banki to niezmiennie jedna z najmocniejszych fundamentalnie branż na giełdzie. Trend wzrostowy ich kursów cały czas ma oparcie w rosnących zyskach.