Europejski Bank Centralny nie zmienił wczoraj stóp procentowych, a Bank Anglii podniósł podstawową stopę do 5,5 proc. Właśnie takich decyzji obu gremiów oczekiwali analitycy i ekonomiści.

Prezes EBC Jean-Claude Trichet na konferencji prasowej w Dublinie - dwa razy w roku rada banku obraduje poza Frankfurtem - powiedział, że potrzebna jest "duża czujność, by mieć pewność, że nie zmaterializuje się ryzyko destabilizacji cen w średnim okresie". Ową "czujność" obserwatorzy zgodnie odebrali jako potwierdzenie oczekiwanego zamiaru EBC podniesienia stóp w przyszłym miesiącu, bo właśnie tego słowa Trichet używał, sygnalizując poprzednie podwyżki. Za podniesieniem stóp w strefie euro przemawiają również dane z minionych dwóch tygodni. Produkcja rośnie nieprzerwanie od 22 miesięcy, zaufanie przedsiębiorców i konsumentów jest bliskie 6-letniego maksimum, a bezrobocie w marcu spadło do 7,2 proc., co jest poziomem najniższym od 1993 r. Takimi danymi niektóre związki zawodowe uzasadniają żądania podwyżek płac. W miniony piątek największy niemiecki związek IG Metall wywalczył podwyżkę o 4,1 proc. od czerwca. Bank Anglii nie mógł czekać i podniósł podstawową stopę do poziomu najwyższego od kwietnia 2001 r. i najwyższego w Grupie Siedmiu. 11 z 43 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga spodziewa się kolejnej podwyżki stóp w Wielkiej Brytanii jeszcze w tym roku. Wydatki konsumpcyjne, rosnące ceny domów i rekordowe zatrudnienie wywindowały inflacje na Wyspach do poziomu najwyższego od 10 lat. W marcu wyniosła ona 3,1 proc., a od 11 miesięcy wzrost cen konsumpcyjnych jest większy od dopuszczalnych przez bank centralny 2 proc. Na rynku nieruchomości inflacja wyniosła w I kw. aż 10,9 proc.

Bloomberg