Rosyjscy prokuratorzy wszczęli śledztwo w sprawie biznesowych poczynań miliardera Michaiła Gucerijewa, kierującego RussNieftem. Czy ta siódma co do wielkości kompania na rosyjskim rynku naftowym może podzielić los Jukosu?
Dziennik "Wiedomosti" napisał, że Gucerijewowi władze zarzucają niepłacenie podatków. W podobny sposób rozpoczęła się krucjata przeciwko Michaiłowi Chodorkowskiemu i jego koncernowi Jukos, w owym czasie największej spółce naftowej w Rosji, która właśnie została sprzedana przez państwo w kawałkach za długi. Skojarzenia są więc oczywiste. - Inwestorzy boją się powtórki scenariusza Jukosu - stwierdził Michaił Gatlin, analityk z MDM Banku w Moskwie. Cena notowanych na rynku publicznym obligacji RussNieftu o wartości nominalnej 7 miliardów dolarów spadła wczoraj o 13 proc.
Chodorkowski naraził się władzom, popierając i finansując działalność partii opozycyjnych. A czym mógł narazić się Gucerijew? Według "Wiedomosti", administracji Władimira Putina nie spodobała się odmowa sprzedaży RussNieftu jednej ze spółek zaprzyjaźnionych z Kremlem, a także przejęcie przez RussNieft niektórych aktywów Jukosu. W drodze organizowanych przez władze licytacji większość majątku Jukosu trafiła do państwowego Rosnieftu, który stał się dzięki temu największym krajowym producentem ropy naftowej.
Przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Sprawiedliwości potwierdzili, że w sprawie działań Gucerijewa toczy się śledztwo, choć zaprzeczyli, że dotyczy zobowiązań podatkowych.
Jak napisały "Wiedomosti", przestępstwa, których miał się dopuścić miliarder, są zagrożone karą więzienia do pięciu lat. Gucerijew powiedział wczoraj dziennikarzom, że był przesłuchiwany, ale nie postawiono mu żadnych zarzutów.