Wtorkowa sesja przyniosła spadek indeksu. Już otwarcie wypadło poniżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia, a w trakcie sesji WIG20 tylko pogłębiał poranną zniżkę i na koniec dnia okazał się być najsłabszym z podstawowych indeksów. Osiągnięcie w ubiegłym tygodniu przez indeks największych spółek nowego historycznego szczytu paradoksalnie nie pomogło rynkowi, który rósł prawie nieprzerwanie od półtora miesiąca. W cztery dni wartość indeksu obniżyła się o 5 procent i zniżka zatrzymana została na poziomie rosnącej średniej kroczącej z 45 sesji. 80 pkt niżej znajduje się SK-100, która musi powstrzymać ewentualny dalszy spadek indeksu, o ile mamy dalej mówić o hossie w krótkim (kilkutygodniowym) terminie. Nie wydaje mi się, by indeks zbyt łatwo spadł poniżej luki hossy z 22 marca, która również znajduje się w okolicy wsparcia w postaci średniej ze 100 sesji i pierwszego zniesienia Fibonacciego dla impulsu hossy z okresu czerwiec - maj. Można by postawić także pytanie o możliwość i szanse na kontynuowanie wzrostu. Wg mnie wciąż one istnieją, a rynek w ostatnich (już) latach wielokrotnie pokazywał swą siłę, niwelując nawet dosyć głębokie korekty. Powoli zaczynam odnosić wrażenie, że poszerza się grono uczestników gry giełdowej, którym coraz bardziej zależy na wysokich wycenach akcji i indeksów. Wiadomo, że zaliczają się do nich fundusze inwestycyjne i indywidualni inwestorzy, nawet Skarb Państwa, ale również same spółki giełdowe, które poprzez kapitałowe powiązania krzyżowe część swoich zysków wypracowują poprzez wzrost wartości posiadanych aktywów. Jakikolwiek głębszy spadek byłby w tej chwili wszystkim nie na rękę. A idąc dalej, wydaje mi się, że wzrost wycen, jaki ma miejsce obecnie, pociąga za sobą wzrost gospodarczy w kraju. Przecież wszyscy się bogacą i albo dalej inwestują, oszczędzają lub wydają na potęgę. Rosną bankowe depozyty, coraz więcej kapitału jest pożyczane, rosną wyceny nieruchomości, wyceny jednostek funduszy itd. Gdy jednak kiedyś z jakiegoś powodu ten balon pęknie, wartość wszystkich portfeli zredukuje się jednorazowo o kilkadziesiąt procent. Tak ku przestrodze.