Wciąż nie wiadomo, kto stał się faktycznym właścicielem głównego biurowca Jukosu, za który zapłacono w piątek zawrotną kwotę prawie 4 miliardów dolarów. Ale tropy prowadzą do Gazpromu.

Licytację wygrała firma Prana, ponadczterokrotnie przebijając wyjściową cenę i wykluczając z gry o ostatni duży pakiet aktywów Jukosu państwowy koncern naftowy Rosnieft. Jednak rosyjskie władze antymonopolowe nie zdołały jeszcze ustalić, kto tak naprawdę stoi za tą nieznaną nikomu spółką. Grożą, że mogą zablokować transakcję, jeśli Prana nie ujawni swoich mocodawców.

Według dziennika "Kommiersant", podejrzana spółka może być powiązana z Gazpromem. Wiadomo, że Prana jest zarejestrowana na Seszelach, a jej dyrektorem generalnym jest Władimir Jesakow. Gazeta ustaliła, że Jesakow zasiada także w radach nadzorczych firm Kataron i Biospark. Ta ostatnia firma to z kolei nowy projekt Borisa Fiodorowa z rady nadzorczej Gazpromu. Przez inne firmy z Gazpromem powiązany jest też Kataron.

Z uwagi na kłopoty z Praną Rosnieft wciąż jest zainteresowany zakupem budynku Jukosu. Poinformował o tym wiceprezes firmy Peter O?Brien.