Wczorajsza sesja upłynęła pod znakiem spadków, za co obwiniać należy bardzo słabe zachowanie naszego parkietu we wtorek, podczas gdy na świecie
panowały wzrosty. Spadki indeksów odzwierciedlają też starą giełdowa zasadę "kupuj prognozy i sprzedawaj fakty", co związane jest z publikacjami generalnie
niezłych wyników finansowych.
Widać ewidentnie, że sporo spółek mimo świetnych zysków rosnąć nie chce, a to świadczy o dużych wcześniejszych oczekiwaniach. Co ciekawe, zyski spółek z WIG20 nie zachwycają dynamiką (5,7 proc. po wyłączeniu MOL) i dlatego ten indeks wykazuje słabość w porównaniu z WIG. Dla porównania: zyski spółek w Stanach Zjednoczonych wzrosły o około 13 proc., co może świadczyć o przewartościowaniu polskich papierów w konfrontacji z wycenami firm z Europy i Ameryki. Honor uratowały bardzo dobre wyniki banków i to one będą zapewne stabilizatorem polskiej giełdy w przyszłości. Na środowej sesji brylowały głównie spółki mniejsze, które pozytywnie zaskoczyły wynikami jak Cinema City, Inter Cars czy Pollena Ewa.
Kluczowa dla kontynuacji hossy w Warszawie będzie dobra koniunktura światowa, a ta zdaje się być niezagrożona, o czym świadczą niskie wyceny firm i rosnące wskaźniki PKB (+3,1 proc. w strefie euro), produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej. Ewentualne czarne chmury głównie dotyczą możliwego wzrostu inflacji, która może być efektem nacisków na płace.