Zarząd Polskiej Grupy Farmaceutycznej chciałby, aby spółka przeprowadziła skup akcji własnych w celu umorzenia. Na ten cel zamierza przeznaczyć 9 mln zł z zeszłorocznego zysku. Oprócz tego planuje wypłacić dywidendę w wysokości 2,4 zł na walor, co da łącznie prawie 30,2 mln zł. Tak więc udziałowcy mają szansę zatrzymać prawie dwie trzecie z zarobionych przez dystrybutora farmaceutyków - w ubiegłym roku 63 mln zł. Pod warunkiem że odpowiednie uchwały przegłosuje walne zgromadzenie akcjonariuszy.
Zbyt tanie akcje?
- Skup akcji przez spółkę jest zawsze formą wynagrodzenia inwestorów, którzy zaangażowali w nią swoje pieniądze - mówi Krzysztof Radojewski, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Jednak w zamyśle Jacka Szwajcowskiego, prezesa PGF, buy-back ma mieć dalsze konsekwencje. - Zarząd PGF uważa, że akcje spółki są mocno niedoszacowane - powiedział J. Szwajcowski, nie zdradzając jednak, ile jego zdaniem powinny kosztować. Ogłoszenie zamiaru skupienia nawet małej części papierów może podbić ich cenę, co rzeczywiście nastąpiło dzień po komunikacie. Kurs w czwartek wzrósł o 5 proc., do 89,4 zł. W piątek akcje kosztowały 90 zł.
Przy okazji warto zauważyć, że PGF jest typową spółką dywidendową, która zyskiem dzieli się z akcjonariuszami regularnie od kilku lat. Zmniejszenie liczby walorów oznacza, że dywidenda przypadająca na jedną akcję będzie większa. - To również może skłaniać do zakupu papierów - uważa K. Radojewski. Tym bardziej że zarząd farmaceutycznej hurtowni myśli o kolejnych buy-backach w następnych latach.
- Pierwszy wykup ma być testem. Chcemy sprawdzić, czy pomysł znajdzie uznanie w oczach akcjonariuszy - mówi J. Szwajcowski.