Paul Wolfowitz musiał odejść

Paul znalazł odpowiednią kobietę. Niezbyt młodą, żeby nie prowokować plotek, ale i niezbyt starą, żeby wzrok pozwolił jej zacerować służbowe skarpety

Aktualizacja: 20.02.2017 16:14 Publikacja: 19.05.2007 10:19

Bycie prezesem banku nie jest lekkie, łatwe ani przyjemne. Nawet jeśli nie ma się własnego Andrzeja Leppera, o czym przekonał się właśnie prezes Banku Światowego Paul Wolfowitz.

Musiał odejść, chociaż zawsze chciał dobrze, tylko mu nie wychodziło. W Polsce nie jest to wystarczający powód do dymisji, ale na świecie jeszcze widać tak.

Wolfowitz chciał dobrze już wtedy, gdy jeszcze był podsekretarzem stanu w departamencie obrony USA. Naprawdę bardzo starał się znaleźć w państwie Saddama Husajna bombę jądrową. Ale było jak w "Kubusiu Puchatku". Im bardziej Paul Wolfowitz szukał bomby, tym bardziej jej nie było.

Kiedy powoływano go na stanowisko prezesa banku, prasa aż zatrzęsła się od informacji, że nieprzejednany jastrząb bushowskiej administracji o sercu z kamienia ma odtąd zajmować się biednymi. Jakiś amerykański Tymochowicz poradził mu pewnie, że powinien zmienić wizerunek i przypodobać się kobietom, bo to przecież one kształtują opinię na temat mężczyzn.

Paul Wolfowitz wziął to sobie do serca. Chciał zacząć od ułożenia niesfornych włosów. Pomysł był niezły, ale reżyser Michael Moore w filmie "Fahrenheit 9/11" pokazał, jak prezes Banku Światowego pluje na wyciągnięty z kieszonki grzebień, a następnie tak zwilżonym przyrządem przyczesuje włosy. Chyba naprawdę chciał dobrze, a wyszło naprawdę źle. Szybciej wybaczono by mu brylantynę.

Potem specjaliści od PR musieli dojść do wniosku, że nic tak nie ociepla wizerunku mężczyzny, jak lekka safandułowatość i dostrzegalna bezradność wobec opresyjnej rzeczywistości. W następstwie przez media przetoczyła się fala zdjęć dziur w skarpetach prezesa, które się objawiły, gdy Wolfowitz zdjął buty przed wejściem do meczetu w Turcji.

Świat jednak uznał, że dziury to przesada i prezesa banku powinno być stać na nowe skarpety. Paul Wolfowitz znów chciał dobrze, ale kolejny raz wyszło jak z bombą i grzebieniem.

Wtedy kreatorzy od wizerunku poradzili mu znalezienie kobiety, która zadba o prezesa i jego wygląd. I Paul kobietę znalazł. Niezbyt młodą, żeby nie prowokować plotek, ale i niezbyt starą, żeby wzrok pozwolił jej zacerować służbowe skarpety. Tylko nikt mu nie powiedział, że powinien poszukać nieco dalej, niż krąg asystentek w banku, a jeśli nawet, to nie powinien podnosić kochance poborów do 200 tysięcy dolarów. Nowe skarpety mimo wszystko wyszłyby taniej.

Prezes Banku Światowego na pewno chciał dobrze, ale wyszło jak zwykle.

Właśnie dlatego bycie prezesem nie jest funkcją lekką, łatwą ani przyjemną. Paul Wolfowitz musiał odejść. Choć, oczywiście, nie jest na pozycji straconej. Mógłby na przykład wziąć udział w konkursie na prezesa PKO BP. I nawet wygrać. Po angielsku już nie musi uczyć się mówić.

Oczywiście, najpierw musiałby kupić sobie nowy grzebień i kilka par skarpetek. Może to jeszcze zrobić niedrogo na Stadionie Dziesięciolecia. Ale lepiej, żeby nie zatrudniał w PKO BP swojej kochanki.

No i musiałby przyzwyczaić się do Leppera. Balcerowicz wytrzymał. A potem nawet zaczęto pisać, że nadaje się na prezesa Banku Światowego...

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy