Rynek miedzi nam przeszkadza

W tym tygodniu rozstrzygnie się, czy wsparcie na wykresie indeksu WIG20 zostanie obronione, czy też otworzy się droga do kolejnego przystanku położonego 250 pkt niżej

Aktualizacja: 20.02.2017 17:40 Publikacja: 21.05.2007 08:35

Był to drugi wyjątkowy tydzień na rynkach finansowych. Ta wyjątkowość wynikała z obfitości danych, jakimi zostaliśmy wszyscy niemal zasypani, a które dotyczyły sytuacji makroekonomicznej najważniejszych dla nas gospodarek. Pojawiła się informacja o bieżących procesach inflacyjnych w Europie, USA czy Polsce. Poznaliśmy dane dotyczące obecnej aktywności gospodarczej za oceanem. Pojawiły się także wskaźniki przybliżające przyszłą aktywność gospodarczą. Wyjątkowość tego tygodnia to także fakt znacznego rozdźwięku między wydarzeniami na naszym rodzimym rynku akcji a tym, co się ostatnio dzieje na Wall Street. Można podejrzewać, że o ile przyszły tydzień będzie nieco uboższy w publikacje danych makroekonomicznych (mimo wszystko kilka ciekawych zmiennych będzie nam dane poznać), to same rynki raczej nie pozwolą nam się nudzić.

Lepiej czy gorzej?

Przegląd ostatniego tygodnia zaczniemy od danych najświeższych. W piątek, gdy my kończyliśmy tydzień pracy, w USA opublikowana została wartość wskaźnika nastrojów konsumentów. Okazała się ona nieznacznie wyższa od prognoz, co szybko zostało zinterpretowane jako zapowiedź tego, że konsumpcja będzie miała się całkiem dobrze i być może nie osłabnie tak, jak wcześniej się tego obawiano. Trzeba jednak zauważyć, że wzrost wspomnianego wskaźnika to efekt m.in. wzrostu cen akcji. Jak marna jest to podstawa, to chyba wie każdy, kto ma do czynienia z rynkiem. W każdej chwili może się to zmienić. Wprawdzie ostatnie dni na tamtejszym rynku akcji to prawdziwa hossa, jednak nie bez znaczenia był spadek cen na rynku długu. Trwał on niemal do samego końca tygodnia. Rentowność papierów 10-letnich osiągnęła w ciągu kilku dni poziom niewidziany od dnia Świętego Walentego, w czasie którego został zanotowany silny wzrost cen obligacji. Został tym samym przekroczony poziom szczytu z połowy kwietnia.

Spadek cen amerykańskich papierów dłużnych można z jednej strony odczytywać jako zwiększoną chęć uczestnictwa w zyskach na rynku akcji, ale z drugiej - to też przejaw zmiany nastawienia i przyjęcia do wiadomości, że cięć stóp procentowych w najbliższym czasie nie będzie. Na te cięcia liczono ze względu na spowolnienie, jakie dotknęło wzrost gospodarczy w USA. Ostatnio opublikowane dane wskazują, że niekoniecznie musi być ono aż tak głębokie, a tym samym Fed nie będzie miał przymusu wspomagania gospodarki. Czy w ogóle można było na takie kroki liczyć, to zupełnie inna sprawa. Ważne w tej chwili jest to, że rynek już pogodził się z myślą, że na ewentualne poluzowanie polityki pieniężnej trzeba będzie poczekać.

Za taką zmianą nastrojów stoi kilka czynników. Po pierwsze, produkcja przemysłowa okazała się nieznacznie wyższa od prognoz, a po drugie, nadal nie widać oznak ziszczania się czarnych scenariuszy opisujących problemy na rynku pracy, co sprawia, że rosną nadzieje na to, że konsumpcja w II kwartale będzie jeszcze niezła, co w efekcie pomoże w uzyskaniu wzrostu PKB USA w tymże kwartale na poziomie bliższym 3 niż 2,5 proc.

Czekając na reakcję rynku

Rynek akcji na dłuższą metę nie może ignorować faktu coraz atrakcyjniejszej rentowności papierów dłużnych. Czyli zacznie spadać? Co do najbliższych dni, nie jest to wcale przesądzone. Według ostatnich danych dotyczących nastrojów uczestników rynku, te są dalekie od euforii. Wydaje się więc, że prędzej zobaczymy korektę tego spadku cen obligacji. Tym bardziej że opublikowane ostatnio dane dotyczące inflacji wydają się sugerować, że napięcia sprzyjające zwyżce cen dóbr konsumpcyjnych są nieco mniejsze. Inflacja jest jeszcze w miarę wysoka, ale najnowsze dane sugerują, że tempo wzrostu cen spada.

Spadek wskaźników cen towarów konsumpcyjnych jest w sporej mierze wywołany spadkiem czynszów, czyli po prostu jest odpryskiem problemów na rynku nieruchomości. Jako że nie zanosi się, by te problemy miały się szybko skończyć (po silnym spadku liczby pozwoleń na budowę rosną obawy, że w kolejnych miesiącach spadnie liczba nowych budów), niższa inflacja może być połączona z istniejącymi kłopotami związanymi z rynkiem nieruchomości, a więc i obniżaną przez to dynamiką PKB.

Studzi nas miedź

Ostatnie rekordy wartości średniej przemysłowej Dow Jonesa nie miały większego przełożenia na nasz rynek akcji. Nas bardziej od rekordów amerykańskich indeksów interesuje sytuacja na rynku miedzi. Tu mieliśmy do czynienia ze sporym spadkiem cen. Za powód przeceny surowca obwinia się Chiny, ale prawda jest taka, że ostatnia zwyżka nie była już tak silna, jak ubiegłoroczna hossa, co sugerowało, że strona popytowa będzie miała trudności, by dojść do rekordowych poziomów. W związku z tym, że rynek ten jest ściśle powiązany z Chinami, które zgłaszają znaczną część popytu globalnego na miedź, każda informacja dotycząca samych Chin jest szczególnie analizowana. Tak się złożyło, że ostatnio te informacje są raczej słabe, co może rodzić obawy co do tempa chińskiego wzrostu gospodarczego.

Nie jesteśmy też wielkimi beneficjentami carry trade. Jen ostatnio pogłębił osłabienie, co niekoniecznie skutkowało zwiększonym popytem na polskie papiery. W tym mechanizmie można się raczej doszukiwać źródeł popytu w USA. W związku z tym pojawił się w Warszawie spadek cen, którego skali nie można zupełnie ignorować. Wyniósł on prawie 250 pkt. Przecena sprowadziła notowania na poziom wsparcia, który można uznać za istotny z punktu widzenia graczy operujących w średnim terminie inwestycyjnym. W tym tygodniu będzie się rozstrzygać, czy wsparcie to zostanie obronione, czy też otworzy się droga do kolejnego przystanku położonego 250 pkt niżej.

Wynik tej potyczki popytu z podażą w okolicy wsparcia może po części zależeć także od pojawiających się danych makroekonomicznych. Już w poniedziałek zostanie opublikowana dynamika produkcji przemysłowej w Polsce oraz wskaźnik cen produkcji sprzedanej. Na koniec tygodnia jest zaplanowana publikacja dynamiki sprzedaży detalicznej. Dane ciekawe dla rynków, ale nie z punktu widzenia decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Po informacji o zgodnym z oczekiwaniami wzroście płac nikt nie liczy się z możliwością, że stopy w najbliższym czasie zostaną zmienione.

Czy poziom 3400 punktów zostanie obroniony?

Analizę wykresów proponuję rozpocząć od układu danych tygodniowych. Wyjście ponad szczyt z przełomu stycznia i lutego nie powiodło siź. W ostatnim tygodniu

popyt był za słaby, by utrzymać się nad

tym szczytem i mamy w efekcie niskie

zamknięcie.

Sytuacja nie jest tragiczna i popyt ma jeszcze jakieś (przynajmniej teoretyczne) szanse, ale warunkiem jest obrona poziomu luki hossy widocznej na wykresie dziennym.

Można podejrzewać, że poziom 3400 pkt będzie mocno broniony. W przeciwnym wypadku ceny zejdą niżej, a to z technicznego punktu widzenia umożliwi otwieranie krótkich pozycji. Wtedy już nie wsparcia będą istotne, ale opory. Pamiętając przebieg notowań w ostatnim tygodniu trudno oczekiwać mocnego popytu. Mamy za sobą dwa podejścia podniesienia cen, które okazały się jedynie korektami w spadku. By myśleć o powrocie do wzrostów, ceny musiałyby nie tylko utrzymać się nad luką, ale także wzrosnąć ponad szczyt czwartkowych notowań. Piątkowa sesja nie daje temu scenariuszowi większych szans, ale to po części także wina niskiej aktywności.

W piątek większość inwestorów nie była obecna, co skutkowało niską zmiennością i niskim obrotem. W nowym tygodniu powinno pod tym względem być lepiej. Wtedy ocena szans będzie bardziej wiarygodna, gdyż za zmianami cen będzie stał większy kapitał.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy