Po wielu nadspodziewanie dobrych informacji o stanie polskiej gos-podarki wczoraj przyszedł moment na "zimny prysznic". Główny Urząd Statystyczny podał, że produkcja sprzedana przemysłu w kwietniu była o 12,4 proc. większa niż przed rokiem. Analitycy byli przekonani o mocniejszym "rozkręceniu koniunktury", dlatego też spodziewali się wyniku w okolicach 15,4 proc. (średnia z ankiet "Parkietu").
Jeszcze gorsze wnioski można wyciągnąć analizując dane odsezonowane. Po wyeliminowaniu czynników okresowych kwietniowa dynamika produkcji przemysłowej wyniosła 10,9 proc. rocznie, wobec 13,3 proc. w marcu. W porównaniu z poprzednim miesiącem wartość sprzedaży firm zmniejszyła się o 2,1 proc.
Które branże zawaliły?
- Dane są zaskakujące, istotnie niższe od konsensusu. Jednak nie zmienia to całości obrazu sytuacji, bo dynamika produkcji wciąż utrzymuje się powyżej 10 procent. Jednak słabe dane w kolejnych miesiącach mogą sugerować, że wzrost gospodarczy w drugim kwartale będzie znacznie niższy od tego w pierwszym - komentuje Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.
W tym momencie trudno wywnioskować, dlaczego sprzedaż firm nie rośnie szybko. Rozbicie sektorowe wskazuje, że na spadek sprzedaży wpływ miał mniejszy popyt na energię elektryczną, gaz i wodę (spadek o 1,4 proc. w stosunku do kwietnia 2006 r.). Słabe wyniki ma także branża odzieżowa i górnictwo. Wydaje się, że dwucyfrowe wskaźniki podtrzymała rosnąca produkcja przemysłowa (wzrost o 14,1 proc. rok do roku). Sprzedaż maszyn i urządzeń była o 28,5 proc. wyższa, niż przed rokiem, aparatury elektrycznej - o 22,2 proc. Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że wyniki powinny być jeszcze lepsze z uwagi na większą niż w marcu liczbę dni roboczych.