Zmiany rekomendacji maklerskich po publikacji wyników finansowych spółek nie są niczym szczególnym. W końcu analitycy po zgłębieniu sprawozdań kwartalnych mają prawo rewidować swoje dotychczasowe oceny. Rzecz w tym, że tym razem masowo podwyższyli oni swoje szacunki. Nie dziwi to, biorąc pod uwagę, że wzrost zysków zanotowało w minionym kwartale 70 proc. spółek, a przeciętny przyrost wyniku netto wyniósł 18,8 proc. dla wszystkich firm i aż 53,6 proc. po odrzuceniu spółek z WIG20 (licząc zmiany w stosunku do I kwartału 2006 r.). W takich warunkach trudno o pesymizm.
To pokazuje również, że rekomendacje, tak jak kursy akcji, "poruszają się" w trendach. Im lepsze wyniki spółek, tym wyższe kursy, i tym samym wyższe wyceny analityków. Dopóki te tendencje się utrzymują, wszystko jest w porządku. Inwestorzy zyskują, a analitycy mogą się pochwalić wysoką trafnością prognoz. Prawdziwy test dla ocen ekspertów nadejdzie dopiero wówczas, gdy koniunktura na parkiecie nie będzie już tak doskonała jak obecnie, a mało która spółka będzie mogła się pochwalić przyrostem zysków. Wtedy podnoszenie wycen w ślad za rosnącymi kursami akcji przestanie dawać rezultaty, a powszechne stanie się rewidowanie rekomendacji, lecz wówczas w dół. Pozostaje mieć nadzieję, że ten moment jest jeszcze daleko. Mimo że tak dobrego kwartału może nie udać się już powtórzyć, to perspektywy gospodarcze są wciąż optymistyczne.