O załamaniu na polskim rynku kredytów hipotecznych i na rynku nieruchomości w najbliższych 5 latach nie ma mowy - przekonują w raporcie Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową oraz firma konsultingowa Mercer Olivier Wyman. - W Hiszpanii, do której najlepiej można porównać Polskę, hossa na rynku kredytów hipotecznych i rynku nieruchomości trwała 16 lat - mówi prof. Leszek Pawłowicz, wiceprezes IBnGR. - Do załamania doszło w marcu tego roku, w ślad po tym, jak kłopoty nawiedziły USA. Więc jeśli u nas sprawdziłby się hiszpański scenariusz, przed Polską jest 11 lat hossy - dodaje. A według IBnGR w najbliższych 5 latach żaden z czterech elementów niosących ryzyko dla rynku kredytów mieszkaniowych nie powinien się spełnić. Do załamania mógłby doprowadzić bowiem spadek cen nieruchomości, ponieważ w takich sytuacjach zawsze pogarsza się spłacalność kredytów. Kolejne elementy to ryzyko kursowe i ryzyko wzrostu stóp procentowych - tu zdaniem IBnGR ryzyko też jest bliskie zera. Czwarty czynnik to niepewność sytuacji kredytobiorców. - A banki wciąż pożyczają osobom lepiej sytuowanym mówi Pawłowicz.

Według prognoz, przygotowanych na zlecenie m.in. Fortisu, w ciągu 5 lat poziom zadłużenia Polaków z tytułu kredytów hipotecznych niemal się potroi. Z 87,3 mld zł (wg NBP w marcu) wzrośnie do końca roku do 108 mld zł, a w 2011 r. do 248 mld zł. Wówczas też relacja kredytów mieszkaniowych do PKB będzie dwukrotnie wyższa niż obecnie i wyniesie 16-18 proc.

Autorzy raportu zwracają również uwagę, że w najbliższym czasie będzie rosła rola pośredników w sprzedaży kredytów hipotecznych. Banki będą musiały też przykładać coraz większych starań do zatrzymania zdobytych już klientów.