Otwarcie WIG20 podczas wczorajszej sesji nastąpiło znacznie poniżej poziomu wtorkowego zamknięcia. Była to niemiła niespodzianka, ponieważ przebieg wtorkowej sesji był optymistyczny, a i na zagranicznych rynkach nie nastąpiło nic jednoznacznie pesymistycznego. Wkrótce po otwarciu nastąpiło pogłębienie spadków. Później rynek próbował się odbijać, ale bez specjalnego przekonania. WIG20 ani na moment nie wyszedł ponad poziom otwarcia.
Pod koniec sesji nastąpiła druga fala spadków, a zamknięcie indeksu wypadło w pobliżu dziennego minimum. To, że osłabienie rynku nastąpiło właśnie na tym poziomie, nie jest niczym dziwnym,
z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, ostatni wzrost zaczął się od wybicia górą z małej
formacji klina zniżkującego obejmującej okres od 11 do 18 maja. Zgodnie z teorią, po tym sygnale należało oczekiwać wzrostu
porównywalnego z wysokością formacji, czyli nieco powyżej wtorkowego maksimum.