Najwięksi polscy producenci piwa nie podniosą w tym roku drastycznie cen swoich wyrobów. - Doniesienia prasowe sugerujące, że butelka piwa może podrożeć o złotówkę, czyli prawie 30 proc., są nieprawdziwe - twierdzi Danuta Gut ze Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego - Browary Polskie. Taką informację podał np. dziennik "Fakt".
Mimo że w ciągu ostatniego roku surowce używane do produkcji piwa bardzo podrożały, maksymalny wzrost cen sięgnie najwyżej kilkunastu groszy. Cena aluminium, wykorzystywanego do produkcji puszek, poszła w górę prawie o 100 proc. Jednak puszki zdrożeją nie więcej niż o 20 proc. Za słód trzeba płacić dzisiaj nawet o 40 proc. więcej niż rok temu (średnio 1050 zł za tonę w ub.r., 1550 zł w tym sezonie). Z powodu niekorzystnych warunków pogodowych w ubiegłym roku słabe były też zbiory chmielu. - Na pewno brakuje tego najlepszego jakościowo - uważa Danuta Gut. Chmiel zdrożał już o około 50 proc.
Dodatkowe koszty browary biorà na siebie
- Do tej pory rosnące koszty surowców browary brały na siebie. I tak pozostanie - mówi Eliza Panek, rzecznik prasowy Grupy Żywiec. Tym bardziej że po ubiegłym sezonie, a właściwie całym roku, nie mogą narzekać na zyski. Branża piwowarska w ogóle charakteryzuje się wysoką rentownością, przynajmniej jeżeli chodzi o największych producentów (w 2006 r. ponad 14 proc. netto).
Przedstawicielka Żywca zaznacza, że jej spółka wciąż szuka dodatkowych oszczędności. Wykorzystała na przykład możliwości, jakie dało częściowe uwolnienie rynku energetycznego. Pozwoliło to regulować zakup potrzebnej energii do poszczególnych zakładów produkcyjnych. Elementem polityki oszczędności jest też podpisywanie długoletnich kontraktów z innymi dostawcami, co praktykują wszystkie największe firmy.