Minister finansów powołuje błyskawicznie

Minister finansów zadziałał błyskawicznie i już w dzień po dymisji prezesa państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego Wojciecha Kuryłka oraz całego zarządu - powołał wczoraj nowy. Na razie pełniącym obowiązki prezesa banku został Ireneusz Fąfara.

Do zarządu weszli także Krzysztof Sosnowski (wiceprezes i zastępca prezesa) oraz Robert Sochacki (wiceprezes).

Zgodnie z ustawą o BGK, to szef resortu finansów wskazuje kandydata na prezesa państwowego banku.

Członkowie poprzedniego zarządu BGK zrezygnowali ze stanowisk w środę. Sprawa ich dymisji była rozpatrywana na wczorajszym posiedzeniu rady nadzorczej. Dymisja została przyjęta.

Czy coś zapowiadało złożenie rezygnacji przez zarząd? Dotąd nie wiadomo, jakie są jej przyczyny. Jeszcze dzień przed podaniem się do dymisji prezes BGK Wojciech Kuryłek w rozmowie z "Parkietem" nie mówił o zamiarze odejścia, ale o przygotowaniu nowej strategii i planach zwiększenia efektywności banku.

Zgodnie z ustawą o BGK, zarząd jest powoływany na pięcioletnią kadencję (osobom, które ostatnio zrezygnowały, kadencja kończyła się za niecałe dwa lata). Jak jednak mówi jeden z naszych rozmówców, Wojciech Kuryłek "już kilka dni temu pogodził się z tym, że będzie musiał odejść z banku".

Wczorajsza "Gazeta Wyborcza" spekulowała, że powodem dymisji była ubiegłoroczna emisja papierów dłużnych, z której wpływy przeznaczono na obsługiwany przez BGK Krajowy Fundusz Drogowy. Dług ma być spłacony za kilka miesięcy, co ograniczy środki do dyspozycji KFD w tym roku.

Jak wynika z naszych informacji, faktycznie problemem było finansowanie KFD. Ustaliliśmy, że zarząd nie chciał się zgodzić na proponowaną przez resort finansów konstrukcję nowych obligacji, służących do finansowania Krajowego Funduszu Drogowego.

Zarząd, który zrezygnował, kierował państwowym bankiem przez niespełna rok. W I kwartale BGK miał ponad 120 mln zł zysku, o 150 proc. więcej niż rok wcześniej. Głównym źródłem tej poprawy było rozwiązanie rezerw.