Podczas gdy w Warszawie średnie ceny mieszkań w dwóch ostatnich latach rosły o odpowiednio 18 i 52 proc., w Moskwie w tym czasie lokale podrożały 2,5-krotnie. Jak informuje Tatiana Maksimowa z czołowej rosyjskiej agencji nieruchomości Inkom (firma ma 35 filii i zatrudnia 8,4 tys. osób), za metr kwadratowy mieszkania w stolicy Federacji Rosyjskiej trzeba średnio zapłacić już około 4 tys. USD, czyli ponad 11 tys. zł.
Takie ceny można coraz częściej spotkać też na rynku warszawskim. Tyle tylko, że w Polsce za te pieniądze otrzymuje się znacznie więcej. - W Moskwie nie ma w ogóle mieszkań wykańczanych "pod klucz". Tynki i posadzki - na tym najczęściej się kończy. A duża część mieszkań oddawanych jest w stanie surowym - wskazuje T. Maksimowa. Jeśli ktoś chciałby zasmakować wyższego standardu w Moskwie lub przynajmniej cieszyć się dobrą lokalizacją, musi się już liczyć z wydatkiem rzędu kilkunastu tysięcy USD za metr kwadratowy. A mieszkania w topowych lokalizacjach kosztują nawet przeszło 20 tys. USD za metr kwadratowy.
Klientów jednak nie brakuje
Mimo oszałamiających cen, nabywców mieszkań nie brakuje. Rosja to kraj kontrastów, które w Moskwie są nad wyraz widoczne. Obok milionów mieszkańców, którzy zarabiają po kilkaset dolarów miesięcznie, mieszka tu kilkaset tysięcy milionerów. Duża część tych mniej zamożnych obywateli też dysponuje większymi sumami, niż to wynika z oficjalnych zaświadczeń o zarobkach.
Banki oferujące kredyty hipoteczne uwzględniają tymczasem takie nierejestrowane (nielegalne) dochody przy wyliczaniu zdolności kredytowej klientów. Popyt na mieszkania jest więc ogromny. Wspomniana agencja Inkom może się pochwalić m.in. tym, że udało jej się sprzedać dom za 11 mln USD czy mieszkanie (a właściwie penthouse) za 8 mln USD. Ale tu takie ceny nikogo nie dziwią.