Ubiegły tydzień nie obfitował w publikacje danych dotyczących gospodarki amerykańskiej, ale za to pojawiło się kilka ciekawych informacji dotyczących sytuacji w Polsce. Na początku tygodnia poznaliśmy dynamikę produkcji przemysłowej, a kończyliśmy tydzień informacjami o dynamice sprzedaży detalicznej. W środku zaś opublikowany został protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Ważnego posiedzenia, na którym została podjęta decyzja o podniesieniu stóp procentowych o 25 pkt bazowych. W USA pojawiły się dane dotyczące rynku nieruchomości oraz dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku.
Skupmy dziś większą uwagę na sytuacji w Polsce, gdyż dane, jakie pojawiły się w trakcie tygodnia, okazały się słabsze od prognoz analityków. Dotyczy to zarówno dynamiki produkcji przemysłowej, jak i dynamiki sprzedaży detalicznej. W obu wypadkach oczekiwania były wyśrubowane. Wyniki osiągnięte w I kwartale br. sprawiły, że rynek rozochocił się i oczekiwał kolejnych rewelacji. Te jednak się nie pojawiły.
Dane nie były wprawdzie złe, bo dwucyfrowa dynamika produkcji czy sprzedaży detalicznej to wynik zdecydowanie pozytywny, ale fakt, że okazał się on słabszy od prognoz, jest znamienny. Można się zastanawiać, czy oczekiwania wobec wzrostu gospodarczego w Polsce nie są już zbyt wygórowane? Słabszą (od prognoz) sprzedaż detaliczną tłumaczy się terminem dokonywania świątecznych zakupów. Ich apogeum przypadało na dni marca. Dziwne tłumaczenie, skoro nie jest to żaden nowy fakt. Wszyscy przecież wiedzieli, że zakupy świąteczne nie były dokonywane w kwietniu, a więc powinni to uwzględnić w prognozie. Pytanie o zbyt wygórowane oczekiwania pozostaje więc aktualne. Tym bardziej że dotyczy ono także produkcji przemysłowej.
Jedno jest pewne. Niższe od spodziewanych dane o wzroście produkcji i sprzedaży detalicznej stają się czynnikami, która oddalają termin kolejnej podwyżki stóp procentowych. Oddalają, ale raczej nie uniemożliwiają. Trzeba pamiętać, że aktywność gospodarcza nie jest głównym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji o polityce pieniężnej. Tu cały czas mamy silne sygnały zagrożenia presją inflacyjną ze strony płac. Wynagrodzenia rosną i spada bezrobocie. Rośnie siła popytu konsumpcyjnego, a także siła czynnika kosztowego, jakim są płace. Na razie nie przekłada się to w znacznym stopniu na ceny produkcji, ale zagrożenie jest realne. Resort finansów prognozuje spadek bezrobocia o połowę w ciągu najbliższych dwóch lat. Widać, że należy się liczyć raczej z narastaniem tego problemu.
W tym tygodniu poznamy wynik szacunków wzrostu polskiego PKB w I kwartale. Wynik powinien być dobry. Nawet prognozy na poziomie 7,2 proc. mogą zostać przekroczone. Piątkowe dane o dynamice wydatków na inwestycje dużych przedsiębiorstw wskazują, że dane będą dobre. Nikt jednak nie oczekuje, że tak dobry wynik jest powtarzalny. Kwietniowe dane dotyczące produkcji i sprzedaży detalicznej to potwierdzają. Trzeba też pamiętać, że wysoka dynamika wzrostu w tym roku to wysoko postawiona poprzeczka na rok przyszły i efekt bazy będzie miał znaczenie.