Zarządy francuskich spółek giełdowych tracą poparcie akcjonariuszy dla prób blokowania przejęć. Może to zwiększyć liczbę takich transakcji. Od początku 2006 roku we Francji ich wartość wyniosła 445 miliardów dolarów, mniej niż w Hiszpanii (513 mld USD) i Wielkiej Brytanii (1,1 bln USD).
W ostatnim czasie udziałowcy odrzucili projekty uchwał, w których zarządy proponowały wprowadzenie zapisów zniechęcających potencjalnych myśliwych. Stało się to w Veolia Environnement, największej spółce wodociągowej na świecie, Essilor, producencie soczewek i Technip, świadczącym usługi w zakresie eksploatacji pól naftowych. Łączna wartość rynkowa tych firm to 40,5 mld euro. W porównaniu z ubiegłym rokiem nastąpiła więc zdecydowana zmiana. Wówczas zgodę akcjonariuszy na stosowanie tzw. zatrutych pigułek, chroniących firmy przed przejęciem, uzyskały zarządy tak znanych spółek, jak Bouygues (budownictwo, telekomunikacja), Suez (energetyka) i Pernod-Ricard (alkohole). - Niegyś francuskie fundusze inwestycyjne były zakładnikami managementu, teraz bardziej zainteresowane są zyskami kapitałowymi, dlatego wykazują większą skłonność do dziękowania kontestowanym zarządcom - twierdzi David Thesmar, profesor prestiżowej Wyższej Szkoły Handlowej (HEC) pod Paryżem.
Akcjonariusze Veolii Environnement od 12 października ubiegłego roku, kiedy pojawiły się pogłoski o możliwości przejęcia konkurencyjnego Suezu przez miliardera Francois Pinault, na zwyżce kursu zarobili 29 proc. Technip na cel wystawił JP Morgan, którego analitycy uznali, że firma ta może być atrakcyjna dla łowców z funduszy private equity. Od 20 marca tego roku, kiedy pojawił się raport tego banku, akcje Technip podrożały o 16 proc.
Zgodnie z unijną dyrektywą, we Francji wprowadzono ograniczenia w stosowaniu mechanizmów obronnych przed przejęciami. Stowarzyszenie zarządzających funduszami zaleca swoim członkom sprzeciwianie się mechanizmom blokującym takie transakcje. Udziałowcy Essilor np. odrzucili uchwałę ograniczającą prawa głosu pojedynczego inwestora do 24 procent, jeśli na walnym reprezentowane jest mniej niż dwie trzecie praw głosu.
Bloomberg