Wszystko wskazuje na to, że w tym roku banki więcej zarobią na pierwotnych ofertach publicznych przeprowadzanych w Europie niż w USA. Byłby to pierwszy taki rok od zakończenia II wojny światowej.
Wprawdzie firmy z Wall Street wciąż pobierają dwa razy wyższe stawki za gwarantowanie emisji akcji niż banki w Europie, ale łączna kwota zebrana w tym roku z IPO jest tu obecnie o 78 proc. większa niż wartość ofert w USA. I dlatego długotrwała przepaść między przychodami banków na obu rynkach jest teraz ledwie dostrzegalna - ponad 1,1 mld USD z IPO w Europie, wobec 1,4 mld USD zarobionych za przeprowadzenie pierwotnych ofert na amerykańskich giełdach. W 2002 r. banki inwestycyjne zarobiły pięć razy więcej za wprowadzanie spółek na rynek publiczny w USA niż w Europie.
Płynność rynku kapitałowego w londyńskiej strefie czasowej jest już na tyle duża, że nie musi się on wspierać popytem amerykańskich inwestorów. Stąd prawdziwy zalew emisji akcji rosyjskich banków, norweskich spółek naftowych i gazowych czy wreszcie brytyjskich firm deweloperskich. I nic nie zapowiada przerwania tej tendencji, bo w kolejce do sprzedaży akcji czekają już między innymi duńska spółka Dong Energy czy rosyjski deweloper PIK Group.
W Europie spółki pozyskały w tym roku z IPO 37,8 mld USD, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych ta kwota wyniosła 21,2 mld USD. O tak znaczącej europejskiej przewadze w dużym stopniu zdecydowały emisje prywatyzacyjne. Pierwszy raz sprzedawały swoje akcje na przykład rosyjski Wniesztorgbank czy Aeroports de Paris, operator lotnisk im. Charlesa de Gaulle?a i Orly. Podczas gdy w Europie i Azji rozmiary IPO biją rekordy, w USA wciąż nie mogą wrócić do poziomu osiągniętego w czasie internetowej gorączki 1999 r. 14 z 15 największych w tym roku IPO na świecie zostało przeprowadzonych poza Stanami Zjednoczonymi. Nieamerykańskich emitentów do wprowadzania papierów na nowojorski rynek zniechęcają ostrzejsze wymogi informacyjne, obowiązujące od 2002 r., a także 30-proc. spadek kursu dolara w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie ułatwiają im też decyzji amerykańscy bankowcy. Średnia opłata pobierana przez nich od 2002 r. to około 6,7 proc. wartości IPO. Stawka za tę usługę w europejskich bankach wynosi przeciętnie około 3,2 proc.
W Europie jest taniej pod tym względem również dlatego, że więcej banków oferuje tu swoje usługi niż po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego. Co najmniej 95 firm w Europie organizowało w tym roku pierwotne oferty publiczne, podczas gdy w USA było ich 41.