Dobre na inwestycję, korzystnie zainwestuj, znakomita okazja, kup na lokatę - takie komunikaty widuję często przy różnych ogłoszeniach z rynku nieruchomości. To ciekawe. Ja nie mogę czytelnikowi, ba czytelnikowi-koledze, powiedzieć - kup, sprzedaj czy trzymaj cokolwiek, bo mógłbym dostać w ucho od nadzorcy rynku finansowego. Mimo że to i owo o tymże rynku zdążyłem się już przecież dowiedzieć, a kolega mógłby zainwestować najwyżej parę tysięcy złotych.
Świeżo upieczony agent, nawet jeśli nie wie, gdzie jest ulica, przy której znajduje się rzeczona nieruchomość, może obwieszczać śmiało i publicznie - "dobre na inwestycję". Ale skąd on to u licha wie. Bo szef mu powiedział, że od dwóch lat ceny wzrosły tam o sto procent? Też mi doradca się znalazł. Na giełdzie w ostatnich dwóch latach zdrożały akcje wszystkich niemal spółek. Czy z tego wynika, że wszystkich zdrożeją też w ciągu następnych dwóch? No, nie wiem.
Ale wiem, co interesuje polskiego czytelnika, i masowego, i bardziej wyrafinowanego. Interesuje go biznes po prostu. Kasa. Zysk. On tylko tym żyje. I stąd te "inwestycje" i "okazje". Ma ktoś wątpliwości? Nie powinien. Nieprzypadkowo wszędzie w mediach roi się od finansowych poradników i wskazówek. Temat pojawił się nawet na poziomie undergroundu za sprawą największego dziennika bezpłatnego w Polsce. Na wypadek gdyby jeszcze ktoś nie wiedział, że może lokatę zamienić w fundusz - najlepiej zresztą nieruchomości.
Dzięki temu już prawie każdy w tym kraju, kto umie czytać, może się dowiedzieć, gdzie i jak korzystnie - bo innej możliwości chyba nie ma - ulokować pieniądze. Na czym można po prostu zarobić. A jeśli jeszcze umie pisać - może zrobić odpowiedni przelew.
Ale, ale - to na czym można zarobić? Na nieruchomościach? Jasne, wszystkich bez wyjątku. Funduszach? - no pewnie. Nie sposób nie zauważyć rewelacyjnych stóp zwrotu (historycznych - tu poproszę jednak wydawcę o wyjątkowo mały druk). Te stopy aż "krzyczą" z telewizyjnych ekranów i ogłoszeń. A fundusze nieruchomości - polskich, europejskich, każdych - to już po prostu żyła złota. Eldorado, Alaska w czasach pionierów. Akcje? No, jeśli tylko mamy okazję kupić akcje deweloperów, spółek budowlanych... obojętnie gdzie, co i za ile budują. A nawet jeśli wcale nie budują.