Od kilku lat nie ma tygodnia bez co najmniej kilku analiz czy wypowiedzi ekspertów rynku nieruchomości. Sytuacja ta jest korzystna, ponieważ wpływa na edukację społeczeństwa i wyrobienie sobie własnego zdania na temat rynku. Cóż jednak ma począć odbiorca, który w ostatnim czasie atakowany jest sprzecznymi informacjami? Nie ma jednej recepty.
Po pierwsze, przeanalizujmy wypowiedź uważnie. Zwróćmy uwagę na autora i to, czy przypadkiem nie reprezentuje firmy, która zarabia np. na zakupach inwestycyjnych. Po drugie, nie traktujmy takiej analizy jako jedynej słusznej wykładni. Zdanie eksperta powinno nas sprowokować do zmierzenia się z jego poglądem, do skonfrontowania naszej znajomości rynku z jego analizą. Tu zdroworozsądkowa krytyka może spowodować zachwianie wiarygodności eksperta. Zdarzają się wypowiedzi o wzrostach cen w danej dzielnicy rzędu 50 procent miesięcznie. Osoba, która obserwuje rynek przez dłuższy czas wie, że takie analizy mogą brać się z ograniczonej próby i tak naprawdę nie mówią nic o stanie danego rynku.
Dobrze sprzedać
Stabilizacji rynku zdaje się nie zauważać część sprzedających. Cały czas żyją w przeświadczeniu, że dynamika rynku nadal osiąga poziom roku ubiegłego. Jak bowiem potraktować ofertę z warszawskiej dzielnicy Bemowo (54 mkw., w wielkiej płycie, do remontu, lub jak to się modnie nazywa "do odświeżenia") za 490 tys. zł, co daje nam ponad 9 tysięcy za metr? Lub kawalerka w bloku w dzielnicy Bielany, "przy metrze" (po rozmowie okazuje się, że 4 przystanki autobusem od stacji metra) za 10 200 za metr kwadratowy? Cóż mają zrobić ci, którzy chcą w najbliższym czasie kupić mieszkanie i muszą zmierzyć się z rozdmuchanymi nadziejami (na dobry interes) sprzedających? Strategie są dwie: przeczekać lub negocjować. Negocjacje, które w zeszłym roku były bezskuteczne lub kończyły się na jednoprocentowym upuście od ceny wyjściowej, obecnie mogą nam dać nawet 15 procent zniżki. Jeden z moich znajomych od 1,5 miesiąca obserwował trzypokojowe mieszkanie na Mokotowie (rama H). Pierwotnie oferujący chciał 8 400 za metr (bez możliwości negocjacji ceny), co już wtedy niektórym wydawało się dobrą ceną. Jego oczekiwania zweryfikował rynek. Kilka dni temu mój znajomy podpisał umowę przedwstępną - 7 450 za metr. Kupujący są w o tyle dobrej sytuacji, że zbliżają się wakacje, które tradycyjnie są spokojniejsze niż pozostała część roku.
Wakacje powinny być spokojne