Walory spółki inwestycyjnej podrożały wczoraj o 17,7 proc., do 42 zł. Inwestorów ucieszyła informacja o tym, że przy okazji najbliższej oferty publicznej do 5,5 mln walorów TUP będzie im przysługiwać quasi-prawo poboru (mimo że formalnie akcje emitowane są bez prawa poboru). Inwestorom, którzy w dniu poprzedzającym otwarcie subskrypcji walorów serii F będą akcjonariuszami TUP, przysługiwać będzie preferencja w nabyciu nowych papierów spółki (jeden "nowy" za dwa "stare"). Z prawa tego wyłączeni są obecni główni akcjonariusze spółki, bo jednym z celów emisji jest zwiększenie free-floatu (liczby akcji w wolnym obrocie).
Prezes i jeden z głównych akcjonariuszy TUP Robert Moritz nie powinien jednak martwić się faktem, że nie dotyczą go preferencje, bo właśnie nabył papiery motywacyjne. Na podstawie umowy z września ub.r. kupił od giełdowej firmy jej akcje własne stanowiące 0,69 proc. kapitału i upoważniające do 0,29 proc. głosów na WZA. Za walory płacił po 1 zł. W ten sposób rada nadzorcza doceniła jego wkład pracy w działalność spółki. Rada uchwaliła też regulamin programu motywacyjnego, na podstawie którego kadra zarządzająca będzie mogła nabyć warranty subskrypcyjne (do 300 tys.), uprawniające do objęcia takiej samej liczby akcji serii E.
TUP w ciągu najbliższych tygodni złoży prospekt emisyjny w Komisji Nadzoru Finansowego. Po jego zatwierdzeniu okaże się, ile pieniędzy na częściowe sfinansowanie projektów, o których informował niedawno, zamierza pozyskać z oferty.