Nowe kierownictwo BRE chce spowolnić ekspansję

Sławomir Lachowski był motorem międzynarodowej ekspansji BRE. Wygląda na to że nowy zarząd banku chce się przyjrzeć, jak mBank radzi sobie za granicą

Aktualizacja: 28.02.2017 03:50 Publikacja: 18.03.2008 08:45

Wraz z odejściem prezesa Sławomira Lachowskiego z BRE Banku wyparował entuzjazm. Wygląda na to, że plany dalszej ekspansji zagranicznej internetowego mBanku będą musiały poczekać.

Na podbój regionu

- Jest czas na jedzenie i czas na trawienie. Musimy strawić to, co skonsumowaliśmy do tej pory, i w kolejnych projektach skorzystać z doświadczeń, które właśnie zdobywamy - w ten obrazowy sposób Jarosław Mastalerz, członek zarządu BRE Banku odpowiedzialny za obszar bankowości detalicznej, odpowiadał na pytanie o dalsze plany ekspansji mBanku w Europie.

Trudno byłoby jednak powiedzieć, że mBank - oczko w głowie prezesa Lachowskiego - skonsumował w naszym regionie już tyle, że może zacząć mieć problemy z trawieniem.

W listopadzie ubiegłego roku bank postawił dopiero pierwsze kroki za naszą południową granicą.

Z sukcesem - po czterech miesiącach działalności w Czechach i na Słowacji - zebrał 240 mln euro depozytów, a klienci otworzyli 100 tys. kont (80 proc. to rachunki aktywne).

- Wyniki są lepsze od tych, które osiągaliśmy na początku w Polsce - z entuzjazmem mówił prezes Lachowski podczas swojego ostatniego spotkania z akcjonariuszami.

W ślad za Polakami

Były prezes BRE Banku chciał także, żeby mBank - za naszymi rodakami - udał się na emigrację. Najpierw do Anglii: w grudniu 2007 r. w londyńskim City powstało centrum sprzedaży kredytów hipotecznych. Kolejnym krokiem ma być zaoferowanie mieszkającym na Wyspach Polakom angielskiego rachunku oraz konta oszczędnościowego. Projekt ma ruszyć w połowie tego roku.

Nie tak szybko!

Kolejnymi kierunkami podboju miały być Niemcy i Irlandia (z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynikało, że pod koniec 2006 r. w Niemczech mieszkało około 480 tys. Polaków, a w Irlandii 120 tys.), a także Węgry.

Eksperci przyznają, że - ze względu na niewielkie koszty (wejście do Czech i na Słowację kosztowało nieco ponad 27 mln zł) i niski poziom usług bankowości internetowej w Europie Środkowo-Wschodniej dalsza ekspansja zagraniczna to bardzo atrakcyjny kierunek rozwoju. Jednak z wypowiedzi wiceprezesa Mastalerza można wywnioskować, że pojawienie się mBanku na tamtych rynkach może się nieco opóźnić.

A może... bankowość mobilna

- Nie możemy zapominać o tym, że wciąż mamy dużo możliwości rozwoju na polskim rynku - stwierdza Mastalerz. Jako przykład podaje bankowość mobilną, czyli świadczenie usług finansowych za pośrednictwem telefonów komórkowych. - mBank musi bezwzględnie utrzymać pozycję lidera i to jest nasz priorytet - podkreśla.

Marcin Trębicki, menedżer w firmie doradczej Deloitte, przyznaje, że potencjał rozwoju bankowości mobilnej w Polsce jest duży. - Wystarczy porównać, ilu z nas posiada telefon komórkowy, a ilu ma dostęp do internetu. Tych z komórkami jest kilkakrotnie więcej - wyjaśnia specjalista.

Sam mBank półtora roku temu został wirtualnym operatorem komórkowym. Dotychczas rozdystrybuował ponad 70 tys. kart SIM.

Kolejnym krokiem ma być zaoferowanie usług bankowości transakcyjnej, np. zlecania przelewów czy dokonywania płatności przez komórki. Na razie tego typu rozwiązania oferuje tylko Raiffeisen Bank, ale do ofensywy przygotowuje się PKO BP. Ten ostatni wszedł też na rynek brytyjski.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28