Szósta sesja z moim klientem. Tak jak i poprzednie - na odległość. Alex dzwoni punktualnie. W jego głosie słyszę wolność. Teraz rozpoznaję coś nowego w tym brzmieniu. Pytam go, co robi ze swoimi rękami, kiedy rozmawiamy. Jest zaskoczony. Mówi, że dziś nie trzyma słuchawki blisko ucha, jak zwykle. Korzysta z głośników telefonu, choć - dziwna rzecz - postanowił nie robić notatek. Ma więc wolne ręce. W czasie poprzednich sesji często trzymał telefon między głową a prawym ramieniem w taki sposób, by od czasu do czasu móc coś zanotować. Zwykle jednak nie zdążył prawie nic zapisać. Ograniczał się do trzymania nerwowo długopisu. Dlatego dziś postanowił dać sobie spokój z notatkami i uwolnić prawą rękę. A co z lewą ręką? Proszę, aby przypomniał sobie, co robił z lewą ręką, kiedy mieliśmy poprzednie sesje. Najpierw mówi, że nie pamięta. Proszę, żeby przybrał tę samą pozę co wcześniej, kiedy rozmawialiśmy. Tak robi. A ja od razu czuję, że Alex jest skrępowany. Po chwili ciszy przyznaje się, że głaskał policzek. Szorstki policzek. U niego jest już koniec dnia. Potwierdzam, że słyszałem dźwięk szorstkiego głaskania ręką po jego nieogolonej twarzy. Ale dziś nie ma już tego dźwięku.
- Co to znaczy? - pyta.
- Chyba coś się zaczyna.
- Właśnie, zbieg okoliczności. Wczoraj dostałem wiadomość, że moje dossier zostało zakwalifikowane do dalszych etapów selekcji programu Harvard Business School. To roczny, prestiżowy program dla liderów z kilkuletnim stażem. Przypadkiem wypełniłem to dossier ponad trzy miesiące temu. Były kolega z pracy - Chińczyk - prosił o pomoc przy jego dossier. Dla zabawy uzupełniłem jedno w swoim imieniu. Dziś widzę, że to może być ciekawe także dla mnie. Nauka zarządzania zawsze mnie interesowała. Widzę siebie jako doktoranta. Nie sądziłem, że żona mogłaby się zgodzić na wyjazd aż tak daleko. Do USA! Okazuje się, że problem tak naprawdę nie istnieje.
- Coś nowego w głowie, coś nośnego w głosie.