Jeśli szacunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego okazałyby się zgodne z rzeczywistością, to globalne straty związane z kryzysem kredytów subprime w USA przekroczą szkody materialne wywołane przez wszystkie trzęsienia ziemi, huragany, tsunami czy powodzie w ciągu kilku ostatnich lat.
Amerykanie wkładają wiele wysiłku w przekonanie świata, że potrzebny mu globalny system obrony przeciwrakietowej. Boją się, by inżynierom z Teheranu nie przyszło do głowy wysyłać do USA tego, co budują w swoich laboratoriach. Zagrożeniem mają być nie tylko Irańczycy. Jest wiele rządów, które nie pałają miłością do USA. System miałby również bronić przed rakietami wystrzelonymi przez terrorystów. Powiedzmy na tyle majętnych, aby kupić Scuda z głowicą. Jak również przed "omyłkowym" odpaleniem pocisku z państwa, które taką groźną broń posiada.
Tymczasem potwór stworzony przez inżynierów amerykańskich, tych finansowych, swobodnie krąży nad kontynentami, co i rusz waląc w jakiś bank lub fundusz inwestycyjny. W tym przypadku nie sposób zarzucić Amerykanom imperialistycznych zapędów czy motywów natury geopolitycznej. To ich banki i fundusze obrywają najczęściej i najbardziej dotkliwie. Efektem wybuchu bańki na rynku kredytów hipotecznych w USA jest skażenie rynków finansowych, które pociąga za sobą utratę domów i pracy przez dziesiątki tysięcy ludzi. Nie tylko w Ameryce.
Okazało się, że poczciwa sekurytyzacja portfela hipotek (twór inżynierii finansowej), jeśli się wymknie spod kontroli, jest w stanie narobić rocznie więcej szkód niż wszystkie katastrofy na świecie razem wzięte. Według danych, które znalazłem na stronach internetowych Swiss Re, w 2007 roku wszystkie katastrofy naturalne i te wywołane przez człowieka spowodowały szkody o wartości około 70 miliardów dolarów. W rekordowym roku 2005 było tego na około 230 miliardów. Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy podliczył potencjalne straty związane z kryzysem subprime na prawie 1000 miliardów dolarów.
Mimo słabego powiązania naszej gospodarki z amerykańską efekty zawieruchy na rynkach finansowych są coraz bardziej widoczne w Polsce. Choroba dolara dosięga eksporterów. Krosno stoi przed koniecznością zwolnienia 1200 osób. Oni nie nazwą tego inaczej jak katastrofą. Akcjonariusze spółki odczuwają nasilenie efektów kryzysu już od czerwca 2007 roku - czyli od chwili, gdy istnienie bańki na rynku kredytów subprime stawało się powszechnie dyskontowanym faktem. Większość analityków oczekuje, że przełożenie problemów z USA na naszą gospodarkę będzie niewielkie. Oby. Dokładniejsze dane poznamy dopiero za wiele miesięcy. Po fakcie.