Wskaźnik cena/zysk nie jest decydujący

W porównaniu z sytuacją sprzed pięciu lat wyceny akcji mogą rzeczywiście wydawać się atrakcyjne

Aktualizacja: 27.02.2017 14:24 Publikacja: 23.05.2008 06:52

Czy akcje są na tyle tanie, że już opłaca się je kupować? Jednym z najczęściej używanych argumentów, które mają przemawiać za akumulowaniem akcji właśnie teraz, jest ich niska wycena. Coraz częściej można spotkać się z wypowiedziami, że ową "taniość" potwierdzają wskaźniki. Na pierwszy plan wysuwany jest historycznie niski współczynnik ceny do zysku dla szerokiego rynku. Dokładniejsze zbadanie tematu nie prowadzi jednak do jednoznacznych wniosków.

W 1993 roku C/Z dla wszystkich spółek notowanych na giełdzie był zbliżony do obecnego. Wynosił 13,3 (względem 12,6 w kwietniu br.). Tymczasem w roku 1994, mimo relatywnie niskiego poziomu wskaźnika, WIG stracił około 40 proc.

Część wskaźników ekonomicznych ma naturalną tendencję do powrotu w okolice średniej historycznej. Dla C/Z wszystkich spółek naszej giełdy wynosi ona około 24. Wzrost wartości ceny do zysku w najbliższym czasie jest bardziej prawdopodobny niż spadek. Należy pamiętać, że można go osiągnąć zarówno dzięki przyrostowi kapitalizacji, jak i zmniejszeniu zysków! W tym drugim przypadku naturze wskaźnika stałoby się zadość, lecz wątpię, by inwestor sugerujący się C/Z dla szerokiego rynku był zadowolony z takiego obrotu sprawy.

W pierwszych dwóch latach funkcjonowania giełdy w Polsce, gdy notowanych było zaledwie kilka lub kilkanaście firm, wskaźniki C/Z dla wszystkich spółek z GPW w Warszawie wynosiły odpowiednio 3,4 oraz 4,1. Specyfika tamtych czasów sprzyjała wykreowaniu bąbla spekulacyjnego, który pękł z hukiem, zrażając do inwestowania dużą część społeczeństwa. Trudno uznawać wskaźniki tamtego okresu za miarodajne. W okresie po 1992 roku współczynnik tylko raz był znacznie niższy niż obecnie. W roku 1995 wynosił 7,8. Aby osiągnąć ten poziom teraz, kapitalizacja giełdy musiałaby zmniejszyć się mniej więcej o połowę lub zyski spółek podwoić. Oczywiście bez zmiany poziomu notowań. Rok po owym rekordowo niskim poziomie współczynnika (w 1996) WIG wzrósł prawie dwukrotnie, sprowadzając relację kapitalizacji do zysków do poziomu 12,4. Po czym w kolejnym roku główny indeks naszej giełdy zyskał żałosne 2,3 proc., przy inflacji wynoszącej prawie 20 proc. Warto zauważyć, że tak słaby wynik poprzedzony był wskaźnikiem na poziomie bardzo bliskim teraźniejszemuWspółczynnik ceny do zysku liczony dla wszystkich spółek wynosił w kwietniu br. 12,6. Faktycznie, jest to 6 razy mniej niż w 2003 roku, gdy sięgał 79! Nie ma co, w porównaniu z sytuacją sprzed pięciu lat wyceny akcji mogą wydawać się atrakcyjne.

Trudno jednak znaleźć potwierdzenie, aby notowany obecnie poziom C/Z przesądzał o takim czy innym kierunku, w którym miałby podążyć rynek. Na pewno jego wysoki poziom nie przeszkadza we wzrostach. Na przekór pozornie drogim wycenom w 2003 roku, w kolejnym roku WIG zyskał 28 proc. Inny skrajnie wysoki odczyt współczynnika - w 2002 roku - poprzedzał wzrost WIG o 45 proc. w roku następnym.

W porównaniu z latami, kiedy za jedną złotówkę zysku przeciętnej spółki trzeba było płacić wartości zbliżone do obecnych (w przedziale 12,5-13,5), kolejne roczne wyniki częściej bywały słabe. Począwszy od wspomnianej już 40-proc. straty w 1998 roku, po nieco ponad 10 proc. zysku na koniec roku ubiegłego. Podany przeze mnie przedział nie jest w pełni miarodajny. Zmieniając jego szerokość, możemy stawiać inne tezy. Niestety, cała historia naszej giełdy dostarcza zbyt mało danych, by móc wysnuć poważniejsze wnioski na podstawie jej kilkunastoletniej przeszłości, z której tylko cztery lata skończyły się bezwzględnym spadkiem indeksu. Chcąc znaleźć inny punkt odniesienia niż dane historyczne z własnego podwórka, możemy porównać współczynnik C/Z do podobnych wskaźników dla innych rynków. Te również nie dostarczają silnego wsparcia tezie, jakoby na naszym rynku było szczególnie tanio. C/Z dla spółek z MSCI World Index wynosił około 15, podobnie zresztą jak dla brazylijskiego indeksu Bovespa. Głównym sposobem efektywnego wykorzystania wskaźnika C/Z jest porównywanie spółek z tej samej branży. Posługiwanie się stosunkiem kapitalizacji do zysków, liczonych dla całego rynku, jest obciążone zbyt wieloma wątpliwościami, by na jego podstawie opierać wiarygodne prognozy.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego