Poniedziałek był ostatnim dniem na składanie ofert na zakup dwóch fabryk należących do Toory Poland. Potencjalnych inwestorów, którzy mieliby przejąć majątek m.in. producenta felg, odstraszyła jednak wygórowana cena wywoławcza i trudna sytuacja zakładów. - Nie otrzymałem ani jednej oferty - powiedział "Parkietowi" Janusz Skiba, syndyk Toory.
Od początku wczorajszej sesji cena akcji spółki rosła przy wysokich obrotach. Kurs runął jednak po upływie terminu składania ofert o godzinie 14.00, po informacji o braku zainteresowania majątkiem.
Nie ma chętnych do kupna
W przeszłości przejęcie majątku firmy rozważały m.in. Sovereign Capital, BBI Capital NFI oraz Roman Karkosik. Już po ogłoszeniu przetargu fabrykę w Nisku oglądało kilku zagranicznych inwestorów branżowych. Uznali jednak widocznie, że oparta na wycenie biegłego cena wywoławcza (194 mln zł za zakład w Nisku i 37,3 mln zł za znacznie mniejszą fabrykę w Żorach) jest zbyt wysoka.
Sceptycznie o możliwości sprzedaży Toory za cenę wywoławczą wypowiada się nawet syndyk spółki. - Mam poważne wątpliwości co do tego, czy uda się sprzedać firmę za cenę wyznaczoną przez biegłego - mówi Skiba.