Wiadomo, że w biznesie nigdy nie mówi się nigdy i każda deklaracja może ostatecznie zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Dlatego nie dziwi mnie, że Wojciech Kruk, główny akcjonariusz firmy jubilerskiej, dwukrotnie zapewniając o utrzymaniu posiadanego pakietu akcji, w swoim trzecim oświadczeniu zmienił zdanie.

Może przekonało go podwyższenie o ponad 3 proc. ceny w wezwaniu przez Vistulę & Wólczankę, która w ten sposób chciała zachęcić niezdecydowanych akcjonariuszy do sprzedaży łącznie od 51 do 66 proc. kapitału. Osobiście wątpię, by około 4 mln zł więcej, przy łącznie 127 mln zł, jakie może teraz dostać Wojciech Kruk za akcje, radykalnie zmieniło jego stanowisko.

Wydaje mi się, że już wcześniej poważnie brał on pod uwagę możliwość sprzedaży papierów. Może o tym świadczyć choćby przesunięcie publikacji raportu rocznego z 29 maja na 23 maja. Doszło to tego, gdy trwało już wezwanie, które kończy się dzisiaj. Wcześniejsza publikacja raportu umożliwiła odsprzedanie akcji bez naruszenia prawa. Wojciech Kruk jako przewodniczący rady nadzorczej firmy podlega tzw. okresom zamkniętym i dwa miesiące przed publikacją raportu rocznego nie może obracać walorami.

Wojciech Kruk, kontynuator rodzinnego biznesu, chyba zrozumiał, że na rynku publicznym decydują biznesowe korzyści z połączenia spółek i pieniądze, a nie sentymenty. Ciekawe, jak teraz należy traktować jego przymiarki do założenia konkurencyjnej wobec W. Kruka firmy jubilerskiej i zapewnienia o braku efektów synergii z połączenia z odzieżową Vistulą & Wólczanką.