Pod koniec lat 90. zamknięto i zalano (bądź zasypano) 28 śląskich kopalń. Argumentowano wtedy, że wydobycie węgla staje się nieopłacalne, gdyż ceny tego surowca utrzymują się na światowych rynkach na niskim poziomie. Obecnie polskie spółki węglowe są zmuszone wydawać setki milionów złotych na inwestycje, bez których nie da się utrzymać dotychczasowego poziomu wydobycia. Świat przeżywa węglowy boom, z którego nasze firmy korzystają w bardzo małym stopniu. Jak długo jednak węgiel będzie odgrywał tak wielką rolę w gospodarce? Jaka jest przyszłość tego paliwa?
Kopalniany renesans
W pierwszym kwartale zeszłego roku cena tony surowca dostarczonej do portu w Rotterdamie kształtowała się na poziomie 65 USD. W październiku doszła do 130 USD za tonę. Obecnie zbliża się do 190 USD. Wielu analityków przewiduje, że w tym roku może ona sięgnąć nawet 250 USD. Węgiel, choć jego ceny są rekordowo wysokie, w porównaniu z ropą i gazem mimo wszystko nadal jest tanim paliwem. Gdy za milion BTU (british thermal unit - około 252 kalorii) amerykańskiego węgla trzeba zapłacić na początku roku 1,98 USD, milion BTU ropy kosztuje 12,51 USD, a ich odpowiednik w gazie - 6,91 USD. Produkcja energii z węgla kosztuje w Japonii jedną trzecią tego, co wytwarzanie prądu w elektrowniach zasilanych gazem ziemnym.
Gospodarcze potęgi nadal chętnie inwestują w elektrownie opalane węglem. Według prognoz American Mining Association, w 2030 r. 54 proc. prądu wytwarzanego w USA będzie produkowane w elektrowniach węglowych. Teraz jest to 48 proc. Obecnie buduje się w tym kraju 28 takich zakładów energetycznych, a plany kolejnych 66 już powstają. W Niemczech do 2012 r. ma powstać 16 nowych elektrowni węglowych. Włoski koncern Enel przebudowuje swoje zakłady energetyczne opalane ropą i gazem w węglowe. W ciągu ostatnich trzech lat Chiny budowały każdego roku mniej więcej tyle elektrowni tego typu, ile obecnie istnieje w Wielkiej Brytanii. I będą prawdopodobnie nadal kontynuować ten trend, gdyż obecne moce produkcyjne nie zaspokajają w pełni potrzeb energetycznych krajowej gospodarki. International Energy Agency (Międzynarodowa Agencja Energii) przewiduje, że do 2030 r. konsumpcja węgla kamiennego wzrośnie w Chinach i Indiach o 73 proc. "Węglowy głód" odczuwają również inne rozwijające się kraje azjatyckie. Indonezja chce w ciągu kilku lat zwiększyć swe moce produkcyjne w energetyce węglowej o 40 proc. Wietnam zamierza do 2020 r. powiększyć je czterokrotnie. Chęć budowy nowych elektrowni opalanych węglem deklarują nawet kraje Bliskiego Wschodu. W zeszłym miesiącu o planach budowy takiego zakładu poinformowały... Zjednoczone Emiraty Arabskie, mające dostęp do dużych złóż ropy i gazu. Trzeba przy tym dodać, że energetyka odpowiada obecnie jedynie za 58 proc. światowego zużycia węgla. Surowiec ten jest wykorzystywany również przez przemysł hutniczy, chemiczny, cementowy i inne gałęzie gospodarki, z których strony (zwłaszcza w krajach rozwijających się) popyt na tę kopalinę w ciągu ostatnich lat rósł. Według prognoz amerykańskiej rządowej Energy Information Administriation, światowa konsumpcja węgla zwiększy się do 2030 r. o około 52 proc. Węgiel, poza tym, że jest stosunkowo tańszy od wielu innych paliw, jest go więcej niż ropy i gazu. Jeżeli dowiedzione rezerwy gazu na świecie mogą się skończyć według wyliczeń analityków za jakieś 70 lat, to węgla kamiennego ze znanych pokładów starczy nam na co najmniej 200 lat. Co więcej, złoża ropy i gazu znajdują się często na "wrażliwych politycznie" terenach, takich jak Bliski Wschód, Azja Środkowa czy Rosja. Światowe zasoby węgla rozłożone są bardziej równomiernie. Jest też mało prawdopodobne, że w przyszłości powstanie kartel producentów węgla, odgrywający w tej branży podobną rolę, jak OPEC na rynku ropy.Problemy z CO2
Perspektywa trwającego co najmniej kilkanaście lat "węglowego boomu" jest jednak jednym z najgorszych sennych koszmarów ekologów. Z prostej przyczyny: przy spalaniu tej kopaliny wytwarzane są duże ilości dwutlenku węgla (odpowiedzialnego za ocieplanie się klimatu) i innych szkodliwych dla środowiska naturalnego gazów. Naukowcy spierają się, w jakim stopniu działalność ludzka odpowiada za efekt cieplarniany, jednakże są zgodni co do tego, że za większość zawinionych przez naszą cywilizację szkodliwych emisji odpowiadają oparte na węglu gałęzie przemysłu i energetyki. Na razie żaden z poważnych decydentów nie przejął się apelami byłego amerykańskiego wiceprezydenta Ala Gore?a nawołującego, by w ciągu 10 lat USA przerzuciły się na produkcję prądu z odnawialnych źródeł. Jednakże międzynarodowe regulacje (protokół z Kioto, unijne prawodawstwo ekologiczne) stają się coraz bardziej restrykcyjne wobec, opartych na węglu, przemysłu i energetyki. Zgodnie z protokołem z Kioto na kraje przekraczające ustalone wielkości emisji cieplarnianych gazów będą nakładane znaczne kary finansowe. Restrykcje te ograniczają opłacalność używania węgla jako paliwa. Według raportu Massachusetts Institute of Technology "The future of coal" to właśnie wyeliminowanie problemów związanych z emisjami CO2 będzie kluczowe dla przyszłej roli tej kopaliny w globalnej gospodarce.