Obserwując wczorajszą sesję można było odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z deja vu. Do ostatnich chwil poziomy maksimum i minimum sesji były identyczne z maksimum i minimum sesji z dnia poprzedniego. Zresztą nie tylko o poziomy cen chodziło. Podobieństwo dotyczyło także aktywności na sesji i w związku z tym niskiej wartości obrotu. Sama końcówka dnia potwierdziła jednak, że nic dwa razy się nie zdarza (tym bardziej dzień po dniu) i maksimum zostało poprawione o 5 pkt. W efekcie statystyka sesji jest już inna, ale wnioski płynące z takich notowań pozostają takie same, jak po zamknięciu notowań dzień wcześniej.

Z punktu widzenia analizy technicznej przewagę nadal utrzymuje podaż. Wiąże się to oczywiście z wtorkową przeceną, choć nie tylko. To także efekt spadków sprzed wtorku oraz układu wykresu. Niedawno pojawiła się formacja szczytowa, która sugeruje możliwość zakończenia kreślenia wzrostowej korekty w ramach trwającego trendu spadkowego. Bykom nie udało się wyjść ponad poziom tejże formacji, a jedynie do niej powrócić. Później ponownie przewagę uzyskała podaż. Tym samym bardziej prawdopodobne jest zbliżenie się do lipcowego dołka. Ostatnie dwie sesje raczej potwierdzają taką możliwość. Wprawdzie ceny już nie spadały tak szybko (środowo-czwartkowy dołek znajduje się poniżej dołka z wtorku), ale także nie rosły. Popyt okazał się zbyt pasywny lub po prostu słaby, by podnieść ceny i choćby spróbować zanegować to, co miało miejsce we wtorek.

Możliwość testu poziomu dołka z lipca nie musi automatycznie oznaczać końca korekty. Jak już tu wspominałem wcześniej, na razie czas jej trwania jest relatywnie krótki w stosunku do korekty wiosennej. Naturalnie nikt nie spodziewa się, że oba ruchy będą identycznie długie. Teraz do dalszego spadku cen potrzebna byłaby poważnie negatywna informacja związana z amerykańskich systemem finansowym.

Obecnie nawet przejęcie przez państwo hipotecznych bliźniaków może już nie wywołać dramatu, a jedynie chwilowe osłabienie, bo o możliwości nacjonalizacji mówi się już zbyt często. No, ale sytuacja jest na tyle skomplikowana, że nadal nie wiadomo, czy w jakiejś szafie nie zalega kolejny trup. Zauważmy, że popyt banków na kapitał prosto z "okienka" Fed jest nadal duży. Spready długu przedsiębiorstw nadal pozostają wysokie względem długu skarbowego.