mimo tego wyprzedania nadal rynek jest wyceniany ponad poziomem
teoretycznym, to widocznie to wyprzedanie jest zbyt małe. Padło także
przypuszczenie, że możliwa jest poprawa wyników, bo IV kw. "sezonowo
zazwyczaj jest lepszy dla spółek". Ten sezon zapowiada się jednak na
wyjątkowy, bo właśnie druga połowa roku ma być słabsza.
Nie pisze tego, by się czepiać jakiejś prognozy, bo prognoz może być wiele
i któraś pewnie będzie trafna. Zresztą może zajść sytuacja, że powyższa
będzie miała rację bytu nawet po uwzględnieniu moich uwag. Może bowiem się
zdarzyć, że rynek wkrótce zanurkuje mocniej i zejdzie w obszar
niedowartościowania, by później odbić mocniej i jeszcze przed końcem roku
wyjść nad 2800 pkt. Trzeba też pamiętać, że Pan Gawlik mówił o wzroście o
10 proc. do końca roku. Może więc również założyć, że jeśli rynek w ciągu
najbliższych tygodniu wzrośnie o tyle, to ta prognoza się sprawdzi.
Powtarzam, nie chodzi mi tu o sam poziom prognozy, bo sam uważam, że jest
on realny do osiągnięcia, ale ja nie odnoszę tego do wartości
fundamentalnej indeksu. Gdybym jednak miał ją samodzielnie wyliczoną i
faktycznie wychodziłoby mi 2300 pkt. to oczekiwanie na przewartościowanie
rynku o 20 proc. jest dla mnie zastanawiające i odważne.
Trzymajmy się dalej PZU. Tym razem prezes PZU AM Andrzej La jest fakt, że polscy ubezpieczyciele nie
mają w swoich portfelach tego rodzaju aktywów.(...) Sytuacja na rynku
europejskim nie jest pewna, ponieważ część firm ubezpieczeniowych mogła
inwestować w instrumenty związane z rynkiem nieruchomości.(...) Pan Ladko
uważa, że "kryzys spowodowany zawirowaniami na rynku kredytów hipotecznych
powoli zbliża się do końca, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim banki i
ich klienci otrząsną się po stratach spowodowanych kryzysem."
Polski sektor ubezpieczeniowy faktycznie nie jest bezpośrednio zagrożony
kryzysem subprime. Nie oznacza to jednak, że nie wpływa on na wyniki
ubezpieczycieli. Zresztą mówienie w tej chwili jedynie o kryzysie
subprime, to zawężanie problemu, gdyż obecnie kryzys dotyczy wszelkich
aktywów dłużnych. Problem niższych wycen nie dotyczy jedynie instrumentów
opartych o ryzykowne kredyty hipoteczne, ale także kredyty o najwyższej
jakości, czy kredyty korporacyjne. Panuje ogólnoświatowa tendencja do
redukcji ryzyka. Tym samym kryzys subprime faktycznie może nas nie
dotyczyć, ale on uruchomił lawinę, która i u nas jest widoczna. Jest
widoczna w notowaniach spółek europejskich oraz spółek polskich. Rynki
akcji cierpią wraz z innymi, a więc ma to wpływ na wartość posiadanych
przez ubezpieczycieli portfeli papierów udziałowych. Grupa PZU zaliczyła
spadek zysków m.in. przez straty w działalności lokacyjnej.
Ocena, że kryzys związany z kredytami hipotecznymi dobiega końca jest
przynajmniej dyskusyjna. Niemniej warto byłoby tu wytłumaczyć, jaki
element jest dla oceniającego najważniejszy. Czy chodzi o dynamikę
wolumenu kredytów, czy zmiany w jakości kredytów, czy wpływ ograniczanej
dostępności kredytów na amerykańską konsumpcję, czy też jakieś inne
czynniki, jak szerokość spreadu kosztu długu opartego o kredyty
hipoteczne, czy długu przedsiębiorstw względem oprocentowania papierów
skarbowych? Może chodzi o wpływ kryzysu na wyceny akcji? Obserwowane
obecnie tendencje raczej skłaniają do stwierdzenia, że ten koniec jednak
nie pojawi się tak szybko. Tendencje na rynku nieruchomości są jakie są i
w tej chwili trudno znaleźć czynniki, które miałyby to zmienić. Spadek cen
najwyraźniej będzie postępował nadal. Wyhamowanie spadku cen musi być
poprzedzone zmniejszeniem podaży domów, a to wpłynie na sytuację spółek
budowlanych, z których część przeinwestowała na szczycie koniunktury.
Najsłabsze zaczną upadać, a żniwem tych upadków będą problemy banków,
które je kredytowały. Jak już chyba zdążyliśmy się nauczyć, nie wszystkie
decyzje podejmowane przez bankowców można uznać za racjonalne, a więc
przed nami najprawdopodobniej stoi faza upadków części banków
regionalnych. Do tej pory upadło 9 banków, ale to dopiero początek, bo też
dołek koniunktury budowlanej jest jeszcze przed nami. Do tego dochodzą
problemy banków pierwszoligowych. Możliwe przejęcie Lehman Bros. przez
Koreańczyków, czy też niemal przesądzona nacjonalizacja hipotecznych
bliźniaków to tylko kolejne wydarzenia tego samego procesu. Rozdęty dług
publiczny stanie się wkrótce poważnym problemem Amerykanów, a więc i w
końcu całego świata. Oczekiwane załamanie na rynku surowców (ostatnie
spadki to jeszcze nie to) zapewne poprawi nieco sytuację, ale może być
niewystarczające.
Z obu wypowiedzi przebrzmiewa umiarkowany optymizm. Można dyskutować nad
jego podstawami, choć wydaje się on zrozumiały. Obaj panowie związani są z
rynkiem "jednostronnym", a więc osiągają lepsze wyniki, gdy sytuacja jest
dobra, a ceny akcji rosną. O ile więc warto znać opinie osób
odpowiedzialnych za alokację miliardów złotych,