Według jednej z anegdot, poligloci pojawili się na świecie tuż po incydencie z biblijną wieżą Babel. Asyryjski władca Asurbanipal, przechwalając się swoimi umiejętnościami językowymi twierdził, że potrafi odczytać teksty powstałe przed potopem. Opowiadał przy tym, że niektórzy starsi ludzie znali "pismo górnego nieba", czyli język, którym posługiwali się bogowie. Źyjący na przełomie XVIII i XIX w. włoski kardynał Joseph Caspar Mezzofanti był prawdziwym talentem lingwistycznym. Mówił 38 językami (w tym po polsku). Płynnie i bez włoskiego akcentu. Podstaw jednego z nich nauczył się rzekomo... w ciągu nocy, by móc w nim spowiadać skazanego na śmierć więźnia. Niemiecki dziewiętnastowieczny lingwista Hans Conon von der Gabelentz pracował naukowo nad ponad 80 językami. Zmarły pięć lat temu amerykański pisarz Charles Berlitz znał 32 języki. Ośmiu z nich nauczył się już w dzieciństwie. Na całym świecie działają obecnie założone przez niego szkoły lingwistyczne. Wszyscy ci ludzie większości języków obcych, które dane im było poznać, nauczyli się już w trakcie swojego dorosłego życia. Ich dokonania obalają zatem stary mit mówiący o tym, że gdy skończyło się szkołę, na naukę języka jest już za późno.
Korzyści ze znajomości obcego języka są bezsporne. Opanowanie obcej mowy znacznie zwiększa zakres informacji, jakie możemy zdobyć, umożliwia lepsze kontakty towarzyskie i handlowe, pozwala poznać kulturę danego kraju, a czasem nawet może uratować życie. W dobie globalizacji i wojny z terroryzmem przydatny może się okazać każdy język. Nawet martwy lub wymierający. Przykładem na to są choćby znawcy jidysz. Wyszukują oni w przedwojennej prasie nieznanych tekstów Izaaka Baaszewisa Singera
i innych klasyków literatury żydowskiej, tłumaczą je i zarabiają na wznowieniach tych dzieł.
O ile jednak większość ludzi rozumie znaczenie nauki języków obcych, o tyle niewielka część
z nich przykłada się do poważnej nauki (co można zauważyć chociażby wśród naszych polityków wszelkich opcji). Wielu z nich nadrabia lingwistyczne zaległości dopiero, gdy zostają do tego zmuszeni przez charakter zawodu, który wykonują. Stąd duża popularność kursów językowych wśród przedstawicieli sfer gospodarczych. - Biznesmeni oczekują po szkoleniach przede wszystkim tego, że będą mogli dobrze zrozumieć tekst mówiony (np. rozmowę telefoniczną) i pisany (np. mail, umowę, sprawozdanie). Po drugie oczekują tego, że będą rozumieć działanie reguł gramatycznych. Po trzecie tego, że dzięki kontaktowi z językiem będą mogli poznać realia życia w danym kraju i w pewnym stopniu mentalność ludzi posługujących się tą mową - twierdzi Ewa Kowalczyk, prowadząca szkolenia językowe m.in. dla przedsiębiorców. Większość ludzi biznesu dysponuje ograniczoną ilością czasu do nauki języków obcych. Korzystają więc z metod szybkiego ich przyswajania.